Decydenci z TVN coraz ostrzej ocenianiają swoich fanów i odbiorców. Wygląda to trochę tak, jakby nie chciało im się już nawet udawać, że ich szanują albo traktują poważnie. Dowiadujemy się, że nie tylko uważają ich za "lemingi", które nie lubią żartów z Donalda Tuska i Platformy Obywatelskiej, co przyznał w mocnym wywiadzie dyrektor Miszczak, ale też za prostaków, przez których TVN musi emitować coraz gorsze programy. Coraz gorsza zawartość ramówki to właśnie wina odbiorców, a nie kierowników stacji. Zobacz: Zwolnili Majewskiego z TVN, bo... żartował z PO?!
Ten dość kontrowersyjny i odważny sąd wygłasza gospodarz Szkła kontaktowego i były prowadzący Big Brothera, Grzegorz Miecugow.. Dziennikarz, o którym zrobiło się głośno, gdy pojawił się niedysponowany na wizji (wytłumaczył potem, że to przez leki), nazywa wprost ofertę swojej telewizji "przaśną naparzanką". I obwinia za to swoich widzów:
- Dziś największą słabością mediów jest odbiorca - mówi w rozmowie z Gazetą Wyborczą. Gdy mówimy o tabloidyzacji mediów, to mówimy właśnie o tabloidyzacji odbiorców. Na rynku nie można abstrahować od tego, czego chce widz. To, że filmy Woody'ego Allena chodzą po godzinie 23, to nie jest wybór właściciela telewizji. To wybór widza, który chce o 20.00 oglądać rozrywkę przaśną. Telewizje komercyjne zwracają się w stronę większości, która woli "naparzankę".
- To media wychowały sobie takich widzów?
- Nie. Podam przykład: na spotkaniach często do dziś jestem pytany, po co do programów zapraszaliśmy Nelli Rokitę. Odpowiadałem: "bo państwo chcieli ją oglądać".
Dziennikarz wyjaśnia też głośną sprawę programu publicystycznego, który nagle przerwano, by wyemitować kolejną konferencję prasową Krzysztofa Rutkowskiego. Potem zdezorientowanym gościom nakazano wypowiedź na temat Madzi i Katarzyny Waśniewskiej. Miecugow narzeka, że to wszystko przez to, że... mają konkurencję. Twierdzi, że gdyby mieli monopol na rynku, mogliby robić telewizję na wyższym poziomie:
- Głośna historia z niedawnym przerwaniem w TVN24 "Loży Prasowej" konferencją detektywa Krzysztofa Rutkowskiego. To nie był strzał w stopę? Fala krytyki popłynęła wówczas w stronę TVN 24.
- Niesłusznie. Gdybyśmy byli sami na rynku, to byśmy zarejestrowali tę konferencję, i w zależności od tego, co na niej powiedział bohater, puścili ją z odtworzenia. Ale nie w sytuacji, gdy trzy inne stacje mogą to pokazać .
Podobne zdanie co Miecugow o swoich odbiorcach mieli już reżyserzy i scenarzyści polskich komedii. Równali przez lata w dół z takim sukcesem, że z Chłopaki nie płaczą doszli do Kac Wawa i tego, że ludzie boją się chodzić do kina na polskie filmy. Czy podobnie stanie się z naszymi telewizjami?
Jażeli narzekacie czasami na to, że TVN emituje kiepską rozrywkę i "nawalankę", pamiętajcie, że zdaniem Grzegorza Miecugowa "to odbiorca jest największą słabością telewizji".