Za nami trzeci odcinek Bitwy na głosy, w którym po raz pierwszy wyeliminowano jedną z drużyn. Po wszystkich występach i komentarzach jury widzowie zadecydowali, że najsłabszy jest Robert Gawliński ze swoją drużyną. Najlepiej wypadły chóry Andrzeja Pasiecznego, Libera oraz Piotra Rubika.
Program rozpoczął się od wspólnego wykonania hitu grupy Bon Jovi, który słyszeliśmy w zwiastunie pierwszej edycji show. Po zaśpiewaniu It’s My Life grupy zaczęły walkę o podium i immunitet w kolejnym programie. Jako pierwsi wystąpili podopieczni Rubika, którzy wykonali przebój Adele. Kolejni na scenie pojawili się piosenkarze i piosenkarki będący pod opieką przemęczonej pomaturalnie Ewy Farny, którzy zaśpiewali piosenkę Kelly Clarkson Stronger.
Gawliński, który pożegnał się z show, postanowił, że jego chór wykona utwór Yugopolis i Macieja Maleńczuka Ostatnia nocka. Niestety, nie udało się zrobić wrażenia na widzach. Po przegranym odcinku przed jurorami stanęła drużyna July, która została skrytykowana za swoją interpretację piosenki Puff Daddy'ego.
Wasze głosy były puste. Oczekuję od was większego zaangażowania – powiedziała Węgorzewska.
Andrzej Piaseczny na trzeci odcinek show wybrał dla swojego chóru piosenkę zespołu Queen Somebody To Love. Natomiast podopieczni Beaty Kozidrak zaśpiewali kawałek Robbiego Williamsa Rock DJ. Najgorzej wypadła grupa Libera – przynajmniej zdaniem sędziów. Węgorzewska, Titus, Zielińska i Jagielski ostro skrytykowali ich wykonanie utworu Umbrella.
Mi się w ogóle nie podobało. Monika, ty tak trochę jęczysz – skwitowała ich występ Zielińska.
Ostra ocena jurorów nie zniechęciła widzów, którzy oddali sporo głosów na grupę Libera. Dzięki temu ponoć "najsłabsza drużyna w show" zajęła drugie miejsce.
Zdarza Wam się czasami wysyłać na kogoś SMS-y, czy nie wierzycie w wyniki takich głosowań?