Od czasu ukazania się wstrząsającego wywiadu, niecałe dwa tygodnie temu w Vivie, Katarzyna Figura pojawiła się również w Pytaniu na śniadanie, podczas którego rozpłakała się na wizji. Zobacz: Figura PRZERYWA WYWIAD! Nie wytrzymała emocji!. Wczoraj była gościem programu Tomasza Lisa, w którym opowiedziała o swoim rodzinnym dramacie, który ciągnął się przez 12 lat. Chociaż tym razem zabrakło drastycznych szczegółów, rozmowa i tak była nad wyjątkowo dramatyczna - Figura mówiła wolno, ważyła niemal każde słowo, niejednokrotnie ze łzami w oczach.
- To dojrzewało przez wiele lat, bo mój związek trwa od 14 lat, od 12 lat jesteśmy małżeństwem i przez te wszystkie lata wiele spraw mnie powstrzymywało. Przede wszystkim nadzieja, że będzie lepiej, że za chwilę to się skończy, na pewno również był lęk przed tym, że mogę być niezrozumiana, ze ta moja prawda może być przez wielu nie do przyjęcia. Na pewno było ogromne poczucie wstydu - tłumaczyła Figura w odpowiedzi na pytanie, dlaczego dopiero teraz zdecydowała się na rozstanie z Kaiem Schoenhalsem. Ale w pewnym momencie na pewno pojawił się bardzo silny impuls, że jeżeli tego w końcu nie zrobię, to będę w tym trwała i do końca mojego życia pozostanę ofiarą.
- To było koszmarne życie. Koszmarne życie prywatne, gdzie człowiek, który staje się ofiarą, którą się stałam na przestrzeni lat, być może stałam się nią na początku, ale wypierałam tę prawdę, wstydziłam się, sama siebie oszukiwałam... wtedy następuje stopniowe, ale bardzo skuteczne niszczenie drugiej osoby.
- Fizyczne, psychiczne?
- To są nieuzasadnione wybuchy agresji słownej i fizycznej. I to budzi ogromny rodzaj buntu, szczególnie, kiedy odbywa się to przy dzieciach - mówiła aktorka. Buntu, ale też rozpaczy. Pojawił się wtedy, na przestrzeni lat, we mnie absolutny imperatyw, że nawet jak siebie samej nie umiem, nie mogę uratować, to muszę po prostu ratować dzieci.
- Pani była ofiarą, ale mówi pani o wstydzie. Czego można się wstydzić, będąc ofiarą?
- Ofiara nie jest dumna. Jest po prostu potwornie zniszczone i zaburzone, stopniowo niszczone poczucie własnej wartości, które jest podstawą człowieka. Przepraszam, że płaczę, ale nie mogę zapanować nad emocjami... Kiedy w taki sposób się żyje i trzeba wyjść z domu i pracować, nałożyć pewnego rodzaju maskę, że nic się nie dzieje w tym życiu, być kimś innym, skonfrontować to życie, to jest bardzo wyczerpujące, to jest trudne, to jest jakaś potworna góra do urodzenia. W pewnym sensie mój zawód stawał się wybawieniem, w innych przypadkach być może jest jeszcze o wiele trudniej.
Lis odbył również rozmowę z matką Kaia, Dorothy, która w niebezpośredni, ale stanowczy sposób wstawiła się za swoją synową i potępiła syna. Stwierdziła również, że jej zdaniem miejsce 7-letniej Kaszmir i 10-letniej Koko jest przy matce.
- Moim zdaniem najbardziej cierpią dzieci i żyją w oczekiwaniu, że zdarzy się coś negatywnego. Tak, Kasia jest ofiarą, w znacznej mierze. Kocham mojego syna, ale nie akceptuję tego, co robi. W nim są tendencje destrukcyjne, kiedy się nie kontroluje. Czułam coraz większe napięcie, presję i to, że mój syn próbował coraz bardziej kontrolować swoją rodzinę. Bez wahania chciałabym, żeby dzieci pozostały z matką. To jest szalenie mocna matka, która się dla tych dzieci naprawdę poświęca. Jakiekolwiek inne rozstrzygnięcie byłoby krzywdzące dla dziewczynek. Nie sądzę, żeby mój syn był zdolny do miłości. Są osoby niezdolne miłości. Powtarzam: mam wielkie uczucia mojego syna, ale wiem, że potrafi być niebezpieczny.
Figura zapowiedziała, że jest to jej ostatnie publiczne wystąpienie w tej sprawie. Uważa, że otwarte mówienie o problemie przemocy domowej pomoże innym jej ofiarom.
- Jestem bardzo szczęśliwa, że mogłam wystąpić w pana programie i powiedzieć o tej sprawie publicznie, bo to jest moje ostatnie wystąpienie w tej sprawie. Nie zamierzam więcej dyskutować publicznie na tematy prywatne. Może kiedyś w przyszłości wrócę do tego. Jest to o tyle ważne, że już teraz wiem, bo mnóstwo kobiet do mnie pisze, wspierają mnie w tej decyzji i ujawniają swoje prywatne historie. Okazuje się, że jest mnóstwo kobiet, które przeżywają podobne historie, przez to mnie wspierają.
Figura podkreśliła również, że spodziewa się długiej i trudnej batalii o przyznanie opieki nad córkami. Obecnie przebywają one u swojej babci, a teściowej aktorki. Pierwszą rozprawę rozwodową wyznaczono na luty przyszłego roku, ale wiele wskazuje na to, że na jednej wizycie w sądzie raczej się nie skończy.
- Mam świadomość, że jest to otwarta wojna. Ile tych bitew będzie trudno określić, jak długo to będzie trwało bardzo trudno określić. Wewnętrznie jestem przygotowana na bardzo długą drogę i bardzo mocne ciosy. Próbuję być najsilniejsza jak mogę. To jest sposób życia, po prostu stałam się bardzo ostrożna, na każdym kroku. To graniczny z pewnego rodzaju paranoją. Tak, nie żyję normalnie. Narzuciłam sobie tę dyscyplinę i będę ją realizować, żeby uratować moje dzieci i siebie. Postanowiłam, że nie będę już ofiarą.
Trzymamy kciuki, żeby wygrała, skoro nawet matka jej męża twierdzi, że jest on niebezpieczny i nie kocha swoich dzieci. Ciekawe, jak ta sprawa się skończy i czy Kai, który został oficjalnie ogłoszony potworem i sadystą bez uczuć, jakoś odpowie. A może naprawdę nie ma nic na swoją obronę? Ciekawe, jak patrzą i reagują na niego ludzie na ulicach.