Mąż Katarzyny Figury, Kai Schoenhals, do tej pory milczał słuchając wyznań swojej żony, która przekonywała już w trzecim głośnym wywiadzie, że jest on niebezpiecznym sadystą zdolnym nawet do mszczenia się na własnej matce i krzywdzenia dzieci. We wczorajszym programie wsparła ją teściowa wyznając - rzecz chyba bez precedensu - że jej syn jest niebezpieczny i nie kocha własnych córek.
Kai postanowił wreszcie odpowiedzieć. Zgodnie z przewidywaniami Figury szykuje się chyba długi i ostry proces o zniesławienie, opiekę nad dziećmi i pieniądze. Schoenhals nie czuje się oczywiście winny opluwania i kopania żony, co, jak twierdzi Figura, trwało przez 12 lat. Kai zdradza już swoją linię obrony - będzie wykorzystywał publiczne wypowiedzi Figury, która rzeczywiście przez wiele lat zapewniała w wywiadach, że jest on doskonałym i dobrym mężem:
Kategorycznie zaprzeczam wszystkim stawianym mi zarzutom. W związku z tym, że mają one charakter zniesławiający, postanowiłem podjąć w tej sprawie zdecydowane kroki prawne - pisze Kai w wysłanym nam oświadczeniu.
Oszczercza kampania medialna jest prowadzone wyłącznie w celu wsparcia nowej strategii Kasi w toku postępowania rozwodowego oraz w celu zwiększenia jej popularności przez planowanym wydaniem jej autobiografii. Każdy ze sfabrykowanych w wywiadzie zarzutów pozostaje dodatkowo w całkowitej sprzeczności z formułowanymi przez Kasię przez 14 lat wspólnego życia, zarówno prywatnie, jak i publicznie, spójnymi, pozytywnymi wypowiedziami na temat naszego związku oraz mnie. Takie wypowiedzi były publikowane przez nią wielokrotnie, również na łamach tego samego magazynu "Viva".
Dodatkowym potwierdzeniem zaistniałej sprzeczności jest fakt, iż w złożonym pierwotnie w lipcu 2012 roku pozwie o rozwód Kasia domagała się orzecznia rozwodu bez przypisywania komukolwiek z nas winy za rozpad naszego małżeństwa. Tam też podkreślała moje dobre relacje z naszymi dziećmi.
Moim najważniejszym obowiązkiem jest wychowanie naszych dzieci, Koko i Kaszmir, czego podejmuję się z największą troską i dumą.
Nie spocznę zatem w poszukiwaniu cywilizowanego sposobu rozwiązania całej tej sprawy, tak by możliwe było zapewnienie mojej rodzinie należnego jej spokoju i bezpieczeństwa.
Jak myślicie, uda mu się przekonać sąd, wyciągając z szuflady poprzednie wywiady żony? Opowiadanie w kolorowych magazynach o "idealnym życiu" może mieć, jak widać, również takie, niemiłe konsekwencje.