Marta Grycan uwielbia opowiadać w mediach o swoim życiu prywatnym. Może nawet aż za bardzo. Opowiedziała już między innymi, że jej mąż, Adam, jest playboyem, dzięki któremu nigdy nie musi udawać orgazmów. Tym razem postanowiła skrytykować feministki. Jej poglądy spodobają się pewnie "perfekcyjnej pani" Rozenek.
Jestem antyfeministką, kibicuję tradycyjnemu podziałowi ról. Mężczyzna ma zapewnić bezpieczeństwo, ale kobieta ma zadbać o rodzinę. I choć czasy się zmieniły i kobiety przejmują rolę głównego żywiciela rodziny, to w głębi duszy marzą o tym, żeby mieć faceta, na którym mogą polegać – wyjaśnia w rozmowie z Fleszem.
Każda z nas chce być adorowana, dostawać kwiaty i czuć się przy swoim mężczyźnie jak księżniczka. Jestem konserwatywna w sprawach damsko-męskich. Nie wyobrażam sobie, by na randce kobieta płaciła za siebie. Hołduję szarmanckim zachowaniom panów, jak otwieranie drzwi, całowanie w rękę. Pod tym kątem jestem staromodna.
Wierzymy, że Marta Grycan "czuje się jak księżniczka" i że nigdy nie musiała za siebie płacić.