Zdzisław Kręcina, były już sekretarz generalny Polskiego Związku Piłki Nożnej, stał się bohaterem intrenetu po awanturze z wyrzuceniem go z samolotu relacji Wrocław - Warszawa. Został z niego wyprowadzony w asyście straży granicznej, bo - jak twierdzą liczni świadkowie - był kompletnie pijany. Wyjaśnił, że "zawsze, gdy leci, jest na tak zwanym lanczu".
Nie byłem pilotem tego samolotu, więc wypiłem - tłumaczył.
Wczoraj z ubiegania się o reelekcję na stanowisku prezesa PZNP zrezygnował niespodziewanie Grzegorz Lato - mimo zapowiedzi, że "nie jest przyspawany do stołka", swoją decyzję ogłosił na kilka godzin przed zamknięciem zgłaszania kandydatur. Nie musicie się jednak bać o przyszłość Laty, bo o to stanowisko walczyć będzie teraz jego przyjaciel ze związku, Zdzisław.
Przystojny działacz udzielił ciekawego wywiadu Gazecie Wyborczej. W rozmowie z Maciejem Polem wyjaśnia, dlaczego Grzegorz Lato był tak bardzo krytykowany - zarówno przed media, jak i kibiców, którzy za jego kadencji zainicjowali akcję "Jebać PZPN". Zdaniem Kręciny Lato stał się ofiarą bezpodstawnych ataków wywołanych... brakiem sukcesów polskiej kadry. Jego zdaniem nawet Karol Wojtyła nie poradziłby sobie lepiej.
Każdy prezes w pewnym momencie jest znienawidzony - wyjaśniał. Ja już parę lat temu mówiłem, że gdyby prezesem PZPN był Jan Paweł II, spotkałoby go to samo. Po prostu nie ma autorytetów i nie dotyczy to wyłącznie Polski, bo tak jest na całym świecie. Każdy prezes, który nie ma sukcesów, jest przez różne środowiska, dziennikarskie, kibicowskie napiętnowany za to, że jest nieudacznikiem, bo napastnik strzelił dwa razy w poprzeczkę, a ani razu piłka nie wpadła do siatki.
Cieszymy się, że to największy problem polskiej piłki nożnej. I trzymamy kciuki za Zdzisia. Żeby się nie rozlało.