W czwartek w gdańskiej PGE Arena odbył się pierwszy w Polsce koncert Jennifer Lopez. Gwiazdę oglądało około 25 tysięcy widzów. 43-latka słynie z wysokich wymagań dotyczących warunków jej pobytu, a wizyta w naszym kraju nie była pod tym względem wyjątkiem.
Lopez zamieszkała w hotelu Hilton w Gdańsku, gdzie zameldowała się pod pseudonimem...
Gwiazda była zameldowana pod imieniem jednej z postaci amerykańskiego sitcomu z lat 70-tych, serialu "Happy Days" - mówi TVN 24 Agnieszka Gletkier z Hotelu Hilton.
Piosenkarka i jej ekipa zajęli łącznie... 24 pokoje, w tym 135-metrowy apartament prezydencki z oddzielną kuchnią. Temperatura w nim musiała utrzymywać się na poziomie dokładnie 22 stopni. Przygotowano też prywatny pokój do treningu tańca ze specjalnie zamówioną drewnianą podłogą. Na gwiazdę czekał również "glam room", czyli dodatkowy pokój do zabiegów fryzjerskich i wykonywania makijażu - dodaje Gletkier. Osobny pokój przeznaczono także na ponad 30 sztuk bagażu.
Wraz z Jennifer do Polski przyleciały jej 4-letnie bliźniaki, Emme i Max, którym towarzyszyła matka gwiazdy, opiekująca się swoimi wnukami. Hotel musiał dostarczyć płyty DVD z ulubionymi bajkami dzieci, z Gdzie jest Nemo? na czele. Apartament był oczywiście strzeżony przez 24 godziny na dobę. Lopez opuściła go tylko raz - na poranny jogging nad Mołtawą, na który wybrała się w towarzystwie swojego młodego kochanka, Caspera Smarta.
Ciekawe, czy traktuje go już trochę lepiej.