W czwartek na konferencji prasowej Szymon Hołownia, były już dyrektor programowy Religia TV, w towarzystwie księdza Kazimierza Sowy poinformował, że działalność ich stacji dobiegła końca. Właściciel kanału, spółka ITI, zdecydowała o zakończeniu jej produkcji własnej - przez kilka miesięcy w przyszłym roku będą jeszcze emitowane powtórki. Zobacz: Hołownia ZWOLNIONY Z RELIGIA TV! To koniec stacji?
Przy okazji okazało się, że program o religii ogląda tylko - uwaga - 3,6 tysiąca osób! Szymon Hołownia obwinia o to kościół katolicki i księży, którzy nie chcieli go promować. Twierdzi, że to "jedyny adres, pod który można kierować pretensje". On sam nie ponosi za to odpowiedzialności.
W pożegnalnym wpisie na blogu na stronie stacji podsumowuje swoją działalność i żali się, że przez 5 lat nie otrzymał żadnego wsparcia od biskupów. Twierdzi również, że zabraniali oni innym księżom występować w ich programach. Zdaniem Hołowni zachowywali się jak "naburmuszone dzieci, które trzeba obłaskawiać i dopieszczać". To jego zdaniem duży błąd, bo nikt więcej nie wyłoży już w Polsce takich pieniędzy na promowanie religii.
W ciągu tych pięciu lat wielu ludziom wydawało się oczywiste, że skoro widzą w telewizji religijne treści, musi być to przedsięwzięcie jakoś wspierane przez kościelną instytucję. Dziś to jedyny adres, pod który można kierować pretensje - pisze Hołownia. Pięć lat to jak okazuje się za mało, by polski instytucjonalny Kościół dostrzegł, że nie będzie drugiej takiej szansy, gdy ktoś wykłada swoje prywatne ciężkie miliony na to, by przypominać Polakom, że mają jeszcze duszę. Przez tych pięć lat zachowywał się wobec nas, swoich naturalnych sojuszników (wykonujących bez żadnych dotacji pracę katechetyczną, broniących Kościoła przed nierozumnymi atakami), jak naburmuszone dziecko, które trzeba obłaskawiać, przepraszać, dopieszczać i sto razy na dzień udowadniać, że nie ma się złych intencji.
Przez cały czas naszego istnienia jeden (słownie: jeden) biskup publicznie bąknął coś o pożytecznej roli religia.tv w medialnym krajobrazie. Na porządku dziennym mieliśmy hece z biskupami, którzy zabraniali księżom przychodzić do naszych programów, bo my "niszczymy Kościół atakując ojca Rydzyka".
Teraz część z nich potajemnie przyniesie kwiaty na nasz pogrzeb. Większość odetchnie jednak z ulgą - podsumowuje gorzko.