A skąd ta pewność, że żadne rozkaz nie dotarł do kabiny pilotów? Nagranie jest tylko z ostatnich 30 minut. Kaczyński był bardzo spóźniony (najpierw jego kancelaria opóźniła wylot o godzinę, a potem Kaczyński i tak się jeszcze spóźnił pół godziny), więc skąd wiadomo, że po przybyciu na pokład samolotu, zaraz na początku nie padły np. takie słowa: "Panowie, mamy mało czasu, musimy zdążyć na czas do Smoleńska" - i piloci od samego początku wiedzieli, że MUSZĄ tam wylądować na czas? Tego typu słowa mogły zostać wypowiedziane również później - przecież nagranie z czarnej skrzynki dot. tylko ostatnich 30 min lotu.
Odpowiedz mi na proste pytanie: dlaczego piloci nie odlecieli natychmiast na lotnisko zapasowe, gdy było jasne, że nie da się wylądować? Dlaczego w ogóle próbowali, czy może jednak uda się wylądować? Każda inna załoga w sytuacji tak trudnych warunków atmosferycznych po prostu odleciałaby na lotnisko zapasowe, bez żadnych prób wysondowania, czy może jednak uda się wylądować, nawet wbrew przepisom i zdrowemu rozsądkowi. A oni tego nie zrobili. Dlaczego? Czy to pilotom zależało, żeby tam wylądować? Nie. Więc pewnie dlatego, że skądś wiedzieli, iż MUSZĄ wylądować?[/cytat]z jakiej propagandowej szmaty wyczytałeś, że kaczyński spóźnił się na lotnisko, na dodatek o 1,5 h? masz i czytaj: "
Lech Kaczyński nie spóźnił się na pokład tupolewa 10 kwietnia 2010 roku. Informację potwierdza pracownik Kancelarii Prezydenta.
W środę zespół ds. katastrofy smoleńskiej pod przewodnictwem Antoniego Macierewicza spotkał się z Tomaszem Szczegielniakiem z Kancelarii Prezydenta, który współorganizował lot 10 kwietnia do Katynia.
Pracownik Kancelarii Prezydenta twierdzi, że nie było opóźnienia w wylocie rządowego tupolewa.
Prezydent miał przyjechać "między 5 a 6 rano", ponieważ od godziny 6.00 na lotnisko mieli się zjeżdżać zaproszeni przez Lecha Kaczyńskiego goście lotu. Według Szczegielniaka na pokładzie samolotu znaleźli się (oprócz Zofii Kruszczyńskiej-Gust z Kancelarii Prezydenta) wszyscy, którzy otrzymali zaproszenia. Lech i Maria Kaczyńscy przybyli na Okęcie jako ostatni, ale nie spóźnili się." A ZAŁOGA NIE LECIAŁA NA INNE LOTNISKO, BO WIEŻA KONTROLI LOTÓW Z RUSKIMI EKSPERCIKAMI ZAPEWNIAŁA WEDLE STENOGRAMÓW "JESTEŚCIE NA KURSIE I NA ŚCIEŻCE" PODCZAS GDY BYLI JUŻ TAK NISKO, ŻE SEKUNDY DZIELIŁY ICH OD ROZBICIA. DZIĘKUJĘ.[/cytat]"Prezydent miał przyjechać "między 5 a 6 rano", ponieważ od godziny 6.00 na lotnisko mieli się zjeżdżać zaproszeni przez Lecha Kaczyńskiego goście lotu. (...) Lech i Maria Kaczyńscy przybyli na Okęcie jako ostatni, ale nie spóźnili się."
Czegoś tu nie rozumiem. Skoro prezydent miał przyjechać między 5 a 6 rano, bo od godziny 6.00 na lotnisko mieli się zjeżdżać zaproszeni przez Lecha Kaczyńskiego goście lotu, a Lech i Maria Kaczyńscy przybyli na Okęcie jako ostatni, to z tego wynika, że prezydent NIE pojawił się między 5 a 6 rano, tylko później - gdy już przybyli wszyscy inni goście, którzy mieli zacząć się zjeżdżać dopiero od godz. 6:00. Skoro para prezydencka przybyła jako ostatnia, to wszyscy inni już byli, zatem prezydent się SPÓŹNIŁ, bo przecież miał przyjechać PRZED nimi wszystkimi, aby ich witać na pokładzie jako gospodarz lotu. Pytanie, ILE CZASU wszyscy czekali na przyjazd pary prezydenckiej, innymi słowy: ile minut Kaczyński się spóźnił.[/cytat]czego nie rozumiesz? wszyscy goście zdążyli się stawić przed godziną 6, a samolot wystartował zgodnie z planem, kilka minut po godz. 6. Kaczyńscy nie opóźnili lotu, co najwyżej nie przywitali się z gośćmi przed wylotem, a już na pokładzie, albo wcale się nie przywitali, whatever... nie męcz się już. Masz raport Millera w internecie, to po prostu przeczytaj.[/cytat]Sam sobie przeczysz. Goście nie stawili się PRZED szóstą, bo dopiero OD godz.6:00 mieli się zacząć zjeżdżać:
"od godziny 6.00 na lotnisko mieli się zjeżdżać zaproszeni przez Lecha Kaczyńskiego goście lotu".
To niby jak samolot wystartował o 6:00, skoro goście OD godziny 6:00 dopiero mieli się zjeżdżać?