Michał Figurski, który na "żartowaniu" z gwałcenia Ukrainek wyszedł zdecydowanie gorzej niż jego były już kolega Kuba Wojewódzki, udzielił niedawno wywiadu, który miał uratować jego wizerunek. Kolega z agencji public relations Hill & Knowlton poradził mu, by postarał się wzbudzić do siebie współczucie. Efekty były takie, że gdy wyszło na jaw, kto wydzwania do mediów, lobbując za Michałem, firma musiała wyprzeć się tej współpracy. To było za dużo nawet jak dla agencji PR.
Okazało się, że Polacy nie identyfikują się z życiowymi problemami 40-letniego celebryty, który musiał przestać jeść sushi na mieście i zaczął zwracać uwagę na cenę benzyny, którą leje do swojego porsche Panamera... Zobacz: "JESTEM BEZROBOTNY, bez planów, żona też, a WOKÓŁ SĘPY!".
Dylematy Figurskiego stały się przedmiotem licznych żartów i kpin internautów. Nie zraża się jednak i nadal chce wrócić do show biznesu. To chyba nie dziwi, skoro sam publicznie przyznał, że "nic innego nie umie robić". Wczoraj wraz z żoną Odetą, którą "też czasem też gwałci", pojawił się na spektaklu Sceny dla dorosłych czyli sztuka kochania w Teatrze Capitol. Oczywiście chętnie pozowali do zdjęć.
Myślicie, że to też doradził mu kolega z agencji Hill & Knowlton?