Koniec wielkiej miłości "z wyższych sfer" Edyty Herbuś i Mariusza Trelińskiego na medialnym horyzoncie było widać już od jakiegoś czasu. Para, która "odczuwa świat głębiej", znacznie rzadziej pojawiała się wspólnie na imprezach. To dość śmieszny ale zwykle dobrze działający wyznacznik temperatury w związku celebrytów. Mówiło się też o coraz większych naciskach na ślub ze strony tancerki. W ubiegłym tygodniu bawili się razem na "ślubie roku" Oli Kwaśniewskiej i Kuby Badacha, jednak przyszli na niego już tylko jako "znajomi".
Zachowywali się bardzo naturalnie. Tańczyli ze sobą, dużo rozmawiali, a Edyta często się wzruszała - mówi jeden z gości weselnych w rozmowie z Party.
Sama Herbuś na jego łamach komentuje rozstanie krótko:
Czasem nawet wielka miłość po prostu wygasa. Ale największą sztuką jest być w zgodzie ze sobą i pozwolić odejść partnerowi.
Jak sądzicie, kto komu "pozwolił odejść"?