Małgorzacie Rozenek i TVN-owi zależy bardzo na tym, aby celebrytka uchodziła za kobietę potrafiącą idealnie połączyć pracę w show biznesie z prowadzeniem domu. W tym celu wynajęto "perfekcyjną" willę pod Warszawą, umeblowano ją, wysprzątano i pozwolono gwieździe opowiadać, co robi, by żyć jak w bajce. Po nagraniach wraca do swojego prawdziwego mieszkania, w którym nie ma takiej kolorowej wystawy konfitur. Wiadomo, że telewizja nigdy nie pokazuje prawdy i to wszystko jest oczywistą mistyfikacją, ale to i tak zabawne. Zwłaszcza że Rozenek nie może się otwarcie przyznać, że tylko odgrywa swoją rolę. Program wymaga przecież udawania, że to wszystko dzieje się naprawdę.
Niedawno znajomi Rozenek zdradzili, że nie sprząta nie tylko w wynajętej przez TVN willi, ale nawet we własnym domu. Korzysta podobno z pomocy sprzątaczki. Zobacz: "Pali, przeklina, KORZYSTA Z POMOCY SPRZĄTACZKI"
Na zarzuty szybko postanowili zareagować "przyjaciele" Perfekcyjnej Pani. Wygląda to na dość zabawną, kryzysową kampanię PR-ową producentów programu lub samej zainteresowanej. W najnowszym numerze Party "przyjaciółka" Rozenek zapewnia:
To nieprawda! Gosi zdarzyło się *korzystać z takiej pomocy jedynie wtedy, gdy była w ciąży * - oskarża wypowiedź innej znajomej, być może prawdziwej z magazynu Party.
Dowiadujemy się też, że "ataki" na Rozenek są spowodowane jej wielkim sukcesem. W rozmowie z tygodnikiem osoba z produkcji programu Perfekcyjna Pani Domu staje w obronie nowej gwiazdy stacji:
To typowe "polskie piekiełko". Małgosia bardzo szybko odniosła spektakularny sukces. Natychmiast więc znalazło się wielu zazdrośników, którzy koniecznie chcą ją ściągnąć na ziemię. Na szczęście widzowie wiedzą swoje i stoją murem za Rozenek.
Wiedzą też pewnie, że wszystko co mówi Rozenek w wywiadach, to po prostu wymóg jej szefów, być może nawet zapisany w kontakcie. Prywatnie pewnie śmieje się z mężem i ze znajomymi z tych głupot.
Bo chyba nie powiedziała zupełnie na serio, że jest "klasycznym przykładem mężczyzny"?
Mamy wrażenie, że w "ratowanie" Małgorzaty jest zmieszany jakiś mistrz PR-u pokroju kolegi Figurskiego z agencji Hill & Knowlton :)