Katie Holmes zdecydowała się odejść od Toma Cruise'a, prominentnego scjentologa, w obawie o zdrowie psychiczne swojej córki Suri. Sama aktorka wróciła już do kościoła katolickiego, a dziewczynkę zapisała do prestiżowej szkoły prowadzonej przez zakonnice. Jednak zgodnie z porozumieniem rozwodowym oboje rodziców mają prawo do przekazywania dziecku swoich wzorców kulturowych i religijnych.
Okazuje się jednak, że kontakty Cruise'a z Suri nie podobają się władzom "kościoła". Zgodnie z prezentowaną przez nich doktryną wszystkie osoby, które wystąpią z sekty, stają się "Suppressive Person", czyli osobą "niepożądaną" w organizacji, posiadającą "antyspołeczną" naturę i przez to "wyklętą". Taki status ma właśnie Holmes, a także niespełna 6-letnia Suri. Jednak jak zapewniają osoby z otoczenia gwiazdora, scjentolodzy są w stanie pójść na pewne ustępstwa w sprawie kontaktów Toma z dziewczynką, której, zgodnie z doktryną, powinien nigdy już nie zobaczyć...
Już złagodzili dla niego pewne zasady - mówi w rozmowie z magazynem Radar Nancy Many, była wysoko postawiona członkini sekty. Gdyby Tom był kimś innym sprawy miałyby się zupełnie inaczej. W ogóle nie powinien widywać się z Suri, ani utrzymywać żadnych kontaktów z Katie, nawet tych dotyczących wychowania ich córki, bo nie są już scjentolożkami. Jak to tej pory, w związku ze swoim specjalnym statusem, Cruise mógł spędzać czas z dzieckiem. Jeżeli jednak jest członkiem tego kościoła, to dlaczego nie stosuje się do zasad, które obowiązują wszystkich?
To bardzo proste: jest jednym z najbogatszych, o ile nie najbogatszym, członkiem tego "kościoła".