Pamiętacie, jak specjalistka od trzeźwienia, Ilona Felicjańska, radziła na Facebooku swojej koleżance Edycie Herbuś, żeby nie zapijała smutków? (Zobacz: Felicjańska radzi Herbuś: "NIE ZAPIJAJ SMUTKÓW")
*. Po ogłoszeniu rozstania tancerki z reżyserem operowym *Mariuszem Trelińskim, porady te nabierają na aktualności. Ponoć w tym związku od dawna nie działo się dobrze.
Czarę goryczy przelać miały zawodowe nieporozumienia byłych już kochanków. Jak informuje tygodnik Twoje Imperium, Treliński zaproponował swojej dziewczynie rolę "pani do towarzystwa" w operze Manon Lescaut, przygotowywanej przez Operę Narodową. Nie wiadomo, dlaczego Edyta odrzuciła tę ofertę, zwłaszcza, że na nadmiar ról raczej ostatnio nie narzeka. Treliński też tego nie zrozumiał i obraził się na nią, w związku z tym na ślub Oli Kwaśniewskiej i Kuby Badacha przyszła sama. Pojawił się dopiero podczas wesela w podwarszawskim hotelu.
Przecież Edyta była z Mariuszem na weselu! - zapewniała menedżerka Herbuś jeszcze dwa dni temu, przekonując, że wszystko między nimi w porządku. Wczoraj Edyta sama przyznała jednak, że to już koniec, a "wielka miłość wygasła".
Jak więc widać, w oficjalnych komunikatach do samego końca zapewniano, że wszystko jest w porządku. Wspólne pojawienie się na "ślubie roku" też również miało pewnie potwierdzić, że para nadal jest razem. Być może coś popsuło się w ostatniej chwili?
Jadąc na wesele nie wyglądali na szczególnie szczęśliwych: