Kolorowe magazyny od miesięcy namawiają Monikę Richardson i jej nowego chłopaka, Zbigniewa Zamachowskiego na "szczery wywiad" o łączącej ich miłości. Podobno obiecywały celebrytce aż 50 tysięcy złotych, jeśli uda jej się namówić rodzinnego aktora na zwierzenia. Wyszło tak sobie, bo Monika wprawdzie wywiadu udzieliła, ale sama. Zbyszkowi najwyraźniej udało się jakoś wymigać. Musiało mu naprawdę zależeć na zachowaniu resztek przyzwoitości w stosunku do byłej żony, skoro w końcu postawił się swojej nowej dziewczynie. Jak donoszą bowiem znajomi pary, zwykle ulega jej we wszystkim.
Z wywiadu udzielonemu magazynowi Gala można się dowiedzieć, że podobnie jak to miało miejsce u Agnieszki Włodarczyk i Mikołaja Krawczyka, w sprawie interweniował wszechświat. Okazuje się, że 20-letnia Monika miała już przeczucie, że los połączy ją ze Zbyszkiem.
20 lat temu we Wrocławiu poszliśmy na spacer do parku Szczytnickiego - wspomina początki swojej znajomości z Zamachowskim. Byłam wtedy smarkulą, ale pamiętam to do dziś.
Zapewnia jednak czytelników, że podczas ich wspólnego pobytu w Belize, dokąd pojechali w ramach akcji SOS dla świata, seksu jeszcze nie było.
Była idealna sytuacja do nawiązania romansu, ale nam to nawet przez myśl nie przeszło - deklaruje w wywiadzie. Zaiskrzyło ponoć dopiero w samolocie: Umówiliśmy się na kawę. Odnaleźliśmy się - mówi Monika. Kocham i jestem szczęśliwa.
Przy okazji wspomina ciepło swojego byłego męża, z którym bezboleśnie rozwiązała sprawę zatrzymania domu w Wilanowie. Jamie Malcolm zgodził się na jej warunki, gdyż nie wiedział jeszcze, że przygotowuje właśnie książkę, w której opisze ich życie prywatne. Kiedy się o tym dowiedział, było już za późno, żeby się targować.
Jamie ma teraz młodą narzeczoną, 27-letnią, dzieci za nią przepadają, bo jest ich koleżanką - wyznaje Monika.
To, jak się wydaje, subtelna sugestia dla Aleksandry Justy, jak powinna zachowywać się porzucona żona, której mąż szybko się pocieszył.