Afera z otrzęsinami w Gimnazjum Salezjańskim w Lubinie znalazła swój finał w kuratorium oświaty. Po przeprowadzonej kontroli na jaw wyszło więcej nieprawidłowości, niż "tylko" lizanie owłosionych nóg księdza-dyrektora przez klęczące 13-letnie dziewczynki. Okazało się również, że wyjazd, podczas którego odbywało się osławione "kocenie" nie był zgłoszony do kuratorium, chociaż wymaga tego polskie prawo. Z opinii wynika jasno, że takie otrzęsiny "uchybiają godności ucznia". Kuratorium wydało kilka zaleceń, do których dyrektor musi się zastosować w ciągu 30 dni.
Pierwsze zalecenie dotyczy zaprzestania otrzęsin w formach uchybiających godności ucznia, a więc respektowania zapisu konwencji o prawach dziecka oraz prawa wewnątrzszkolnego - mówi w rozmowie z Gazetą Wyborczą Janina Jakubowska z Dolnośląskiego Kuratorium Oświaty, podkreślając jednocześnie, że nie zabrania się organizowania tego imprez: Ważne, żeby nie była to forma, która narusza prawa dziecka .
To nie koniec zastrzeżeń do działalności szkoły prowadzonej przez księdza Marcina Kozyrę. Kolejne z nich to brak psychologa szkolnego, który nie zasiada w Radzie Pedagogicznej, chociaż zgodnie z prawem powinien. Psycholog szkolny nie jest traktowany w szkole jako członek rady pedagogicznej, gdzie ustawa wyraźnie mówi, że psycholog jest członkiem rady - dodaje Jakubowska.
Ksiądz Kozyra ma teraz 7 dni na ustosunkowanie się do tych zastrzeżeń oraz kolejne 30 na przedstawienie harmonogramu zmian w swojej placówce.
Powinien zaproponować rozwiązanie tego problemu - podsumowuje przedstawicielka kuratorium.
Na początek mógłby przestać kazać oblizywać się dziewczynkom. Przypomnijmy, jak tłumaczył go publicznie Szymon Hołownia, oburzając się na "wielkie debaty wokół kolan księdza"... Czy gdyby to on wszedł w posiadanie tych zdjęć, nie przekazałby ich mediom i policji?
Szymonowi Hołowni odpowiada w Polityce psychoterapeuta i psycholog kliniczny Arkadiusz Bilejczyk, od 8 lat pracujący z pedofilami. Został zapytany, czy takie zabawy rzeczywiście są tylko niewinnym "otrzęsinowym szaleństwem", jak przekonywał Szymon:
- Nie wypada nie ufać księdzu dyrektorowi szkoły, który podczas otrzęsin oczekuje zlizywania piany z kolan?
- Tu właśnie kłania się kwestia edukacji i świadomości dzieci, ale też rodziców. I nie trzeba mieć nie wiadomo jakiej wiedzy z zakresu seksuologii. Wystarczy sobie wyobrazić, że szef w pracy każe nam robić coś takiego. Jak byśmy zareagowali? Ale godzimy się, żeby robiły to dzieci, i uważamy, że nic się nie stało. Zdarzyło mi się kilka razy opiniować sprawy, gdzie w zasadzie nikt nie dotykał nikomu genitaliów. Zadowalał się np. lizaniem ucha, co w pewnym kontekście dawało mu oczekiwany rodzaj satysfakcji seksualnej. Uważam, że cała ta sytuacja nie powinna mieć miejsca.