Widzom Bitwy na głosy nie spodobał się "wykon" grupy Beaty Kozidrak, dla której piosenkarka wybrała utwór Linkin' Park. Już w opiniach jurorów można było wyczuć pewien dystans. Wojciech Jagielski wspomniał nawet, że "finezji było w tym tyle, co w wieszaniu prania". Mimo to odpadnięcie gwiazdy, powszechnie uważanej za jedną z najpopularniejszych w kraju, było dla niej sporym zaskoczeniem.
Wprawdzie podczas ogłaszania wyników głosowania, miała na twarzy przyklejony uśmiech, jednak tak naprawdę bardzo ją to zabolało. Nie mogła pojąć, dlaczego widzowie zamiast niej wolą oglądać Ewę Farnę czy Julę.
Beata była załamana - mówi w rozmowie z Faktem jeden z pracowników planu. Nie sądziła, że tak szybko odpadnie. Za kulisami ledwo powstrzymywała się od płaczu.
Rozczarowana porażką Kozidrak, wysunęła pod adresem Dwójki poważne oskarżenie. Sugeruje, że mogło dojść do sfałszowania wyników.
Jeżeli wysyłaliście głosy na nasz zespół o treści 5 i dostawaliście SMS-y zwrotne, w których były podziękowania od zespołu Libera lub numeru 6, prosimy was o zgłoszenie się do nas w komentarzach - zaapelowała w internecie.
TVP przekonuje, że wszystkie głosy zostały zliczone poprawnie a Kozidrak dostała ich po prostu najmniej.
Najwyraźniej rzeczywiście ją to zabolało. Ciekawe, czy porażka w Bitwie na głosy odbije się jakoś na zarobkach gwiazdy. Organizatorzy dotąd wstydzili się zaproponować jej stawkę niższą niż 80 tysięcy za występ, najczęściej z pieniędzy samorządów.