Nowy związek Halinki Mlynkovej może dziwić i budzić różne emocje, niekoniecznie słusznie. Tygodnik Na żywo publikuje artykuł, w którym broni piosenkarki i jej nowego wybranka, operatora Bartosza Prokopowicza, przed atakami, że zostali parą w zaledwie trzy miesiące po śmierci jego żony. Wygląda na to, że są już razem, tylko nie chcą jeszcze tego publicznie potwierdzać. Minęło jeszcze zbyt mało czasu.
Magdalena Prokopowicz w wieku 27 lat zachorowała na raka piersi. Przez osiem lat walczyła z nowotworem. Zmarła 23 czerwca.
Miało być pięknie. Mieliśmy dać radę ze wszystkim, wszystko zwyciężyć, bo miłość, bo miłość była wielka – mówił Bartosz w jednym z wywiadów. Tęsknię za nią. Wracają wspomnienia, ale bardziej te, zanim zaczął się hardcore, sprzed eskalacji choroby. Polem był tylko ból i cierpienie.
W małżeństwie dochodziło do wielu kłótni. Jak pisze Życie na gorąco, półtora roku przed śmiercią para się rozstała. Wrócili do siebie dopiero na kilka miesięcy przed śmiercią działaczki społecznej, która założyła fundację Rak'n'Roll.
Został wdowcem z dwójką dzieci. To był prawdziwy koszmar. Jednak w tych najtrudniejszych chwilach mógł liczyć na pomoc artystki. Jej wsparcie okazało się bezcenne – pisze tygodnik Świat i ludzie. Poznali się na festiwalu w Opolu. Już wtedy bardzo się polubili, ale dopiero teraz zbliżyli się do siebie i stają się sobie coraz bliżsi.
Chyba dobrze się im razem pracowało, rozumieli się, szybko znaleźli wspólny język – mówi Życiu na gorąco osoba, która pracowała nad telewizyjnym projektem. Czy jest coś więcej? Trudno powiedzieć, choć od razu było widać, że odbierają na tych samych falach, więc gdyby z tej znajomości zrodziła się jakaś relacja, wcale bym się nie zdziwiła.
Być może takie wypowiedzi są dobrym sposobem na oswojenie fanów Mlynkovej z tym związkiem. W tym wypadku trzymamy nawet kciuki.