Mimo wielu przaśnych wykonań w dzisiejszym odcinku Bitwy na głosy i tak najgorszym dźwiękiem płynącym z telewizorów był głos Agnieszki Szulim. Prowadząca mocno zachorowała. Na scenie zapewniała, że to, cytujemy, "przez zapalenie krtani, a nie z przepalenia".
Jako pierwszy na scenie pojawił się chór Libera, który dość nieudolnie wykonał Poker Face Lady Gagi. Wykonanie pozbawione było jakiejkolwiek energii, co zauważyła Katarzyna Zielińska. Ja zachęcam was do włączenia większego biegu – mówiła.
Jurorzy zachwycali się zespołem Piaska, który zaaranżował Prawy do lewego Kayah i Gorana Bregovica. Pasja, moc, dykcja, fantastyczne. Dziewczyny świetnie dobrane. Nie można wam odebrać, że potraficie śpiewać. To tak jakby powiedzieć, że profesor Lew Starowicz nie może mówić o seksie. Macie pełne prawo do orgazmu – powiedział Jagielski.
Następna na scenie zaprezentowała się Ewa Farna, która przebrała swój chór w stroje "emo" połączone z różem. Zespół zaśpiewał Freedom Georgea Michaela. W nieco poważniejsze klimaty uderzył Piotr Rubik. Jego chór wykonał Dni, których nie znamy Marka Grechuty.
Jurorów podzielił występ Tomsona i Barona oraz ich chóru. Mamona Republiki w ich wykonaniu przypadła do gustu Alicji Węgorzewskiej i Katarzynie Zielińskiej. Panowie byli mniej zadowoleni. Elu, jeśli zejdziesz z drogi rokowej to osobiście skopię ci dupę, tyłek przepraszam – powiedział Jakieglski do jednej z uczestniczek.
Jurorzy nie znaleźli za to miłych słów dla Juli oraz jej zespołu, który wykonał Sing, Hallelujah Dr. Albana. Chciałabym powiedzieć Alleluja, ale wolę powiedzieć: "Ale dlaczego?" – powiedział Jagielski. Ten efekt jest nieco mizerny. Klimat, płasko, wykrzyczane, nieharyzmatyczne. Krok w tył - dodała Węgorzewska.
Ostatecznie, w głosowaniu widzów wygrał Piasek. Najmniej głosów zebrał zespół Tomsona i Barona. Czy zasłużenie odpadli z programu?