Ekipie Pudelka udało się w piątkowy wieczór wypatrzyć aktora Macieja Zakościelnego, wchodzącego do klubu Cynamon o 3:15 w nocy. Zgadnijcie, czy miał problemy z selekcją. Cynamon - czego nie trzeba wyjaśniać warszawiakom - uchodzi za Święty Graal stołecznego imprezowicza, "rynek mięsa", gdzie mieszają się zasobni obcokrajowcy (ok. 1/4 gości klubu) z młodymi polskimi dziewczętami, dobrze zarabiającymi Polakami, kobietami przed 40-tką i wszelkiej maści barwnym towarzystwem, włącznie z całkiem wulgarnymi typami. Oko cieszą młodzi, energiczni barmani, a w zakłopotanie wprawiają przeciętnie urodziwe dziewczyny w (naprawdę!) tanich ciuchach tańczące na stołach i na barze (rzekomo za darmowe drinki).
Można narzekać na dyskryminującą selekcję, jednak należy uszanować to, że właśnie dzięki pewnej ekskluzywności kluby kwitną, a tracą atrakcyjną klientelę, gdy panuje rozluźnienie na bramce. Niestety, selekcja Cynamonu okazuje się często dość pobłażliwa, jeśli chodzi o wpuszczanie typów, którzy wyglądają na niewyrafinowanych.
Mimo tych narzekań nie mogę odmówić Cynamonowi tytułu najbardziej hedonistycznego miejsca w Warszawie, choćby nawet przekraczano tam często granice dobrego smaku.
Na sali zauważyliśmy również Gosię Maier, uczestniczkę 1. edycji Big Brothera, którą - co dodaje historii pikanterii - podrywali jak każdą inną dziewczynę obcokrajowcy, zapewnie nie zdając sobie sprawy z historycznego kontekstu. Dziwić się można tylko ostracyzmowi Polaków, bowiem Gosia wyglądała bardzo poprawnie.
Obiecujemy kolejne doniesienia. (Jeśli chcesz dołączyć do ekipy zwiadowców, napisz na adres donosy@pudelek.pl)
