Jak już pisaliśmy, Edyta Górniak bez porozumienia z byłym mężem, od września przeniosła syna do innej szkoły. Nowa placówka położona jest w pobliżu jej domu w Konstancinie, za to bardzo daleko od willi Dariusza Krupy w podwarszawskim Milanówku, co bardzo utrudnia mu uczestnictwo w zasądzonej w trakcie rozwodu wspólnej opiece nad Allanem. To bardzo sprytne z jej strony, były mąż jest przez to w trudnej sytuacji - dziecku pobyt u niego kojarzy się teraz z niewyspaniem i bardzo długą drogą do szkoły. Żeby zdążyć, muszą wstawać o 5 rano... Edyta wymyśliła na szczęście sposób, żeby temu zaradzić - syn nie powinien po prostu mieszkać u ojca.
Wyobrażacie sobie jego minę, gdy to usłyszał?
Edyta zapewnia oczywiście, że nie zrobiła tego na złość mężowi, tylko dlatego, że ona sama jak nikt potrafi docenić wartość dobrego wykształcenia. Swoje przerwała w trzeciej klasie Technikum Ogrodniczo-Pszczelarskiego.
Moją ambicją jest, by Allan miał najlepszą edukację - oświadczyła zaraz po rozpoczęciu roku szkolnego. Bez zmrużenia oka wydaje na czesne aż... 18 tysięcy złotych. Zajęcia dodatkowe płatne są oddzielnie.
Edyta stara się zjednać sobie sympatię rodziców pozostałych uczniów szkoły i na wszelki wypadek za wszystko przeprasza.
To miła osoba - zapewnia w rozmowie z tygodnikiem Rewia jedna z matek. Przepraszała nas, że włóczą się za nią paparazzi, a ich pojazdy zablokowały podjazd do budynku.
Za niedogodności nie przeprosiła oczywiście byłego męża. Ostatnio nawet oskarżyła go publicznie o spóźnienie Allana do szkoły: "Mój były mąż SZKODZI ALANOWI!" Ciekawe, co sobie wtedy o niej pomyślał.
Do końca roku pozostało jeszcze prawie 9 miesięcy. Krupę czeka sporo jeżdżenia samochodem.