Znana jurorka i tancerka, Iwona Pavlović, opowiada tygodnikowi Świat i Ludzie o tym, jak trudno było stać się nagle matką trzech nastolatków.
Poznawaliśmy się bardzo powoli i nie od razu zamieszkaliśmy razem. […] Chłopcy w tym wieku nie są zbyt rozmowni. Są zdecydowanie nieśmiali. Czułam ten dystans, bo oprócz tego, że jestem z ich tatą, byłam też dla nich panią z telewizji.
Czym najbardziej zaskoczyli nowi synowie Pavlović? Butami. Cztery pary obuwia nr 47 zajmują cały przedpokój! Do tego ogromem zjadanego pieczywa. Dotychczas bochenek wystarczał mi na tydzień. Dziś ledwo na jeden posiłek!
Pavlović, mimo że znana z surowości, nie musztruje synów: Staram się z nimi normalnie rozmawiać i funkcjonować. Pracuję z młodzieżą na co dzień i niewykluczone, że właśnie dzięki temu łatwiej mi do nich dotrzeć. Nie jestem mamą, bo mama jest tylko jedna. Nie jestem koleżanką, kumpelką, ciocią. Jeszcze nie wiem, kim dla nich jestem.
Mimo, że Pavlović wskoczyła na głęboką wodę, to jednak czuje się bezbrzeżnie szczęśliwa: Wojtek daje mi siłę i oparcie. Opiekuje się mną i daje mi siłę do bycia małą, bezbronną kobietką. Połączyła nas dojrzała miłość. Kocham i czuję, że jestem kochana, a taka świadomość uskrzydla.
Z takim podejściem można codziennie skakać po pięć bochenków chleba do sklepu.