Olivia Wilde, którą zapewne kojarzycie z serialu Dr. House, otrzymała niedawno tytuł najsekowniejszej kobiety świata i znalazła się na liście najpiękniejszych gwiazd Hollywood. Mogłoby się wydawać, że tak atrakcyjna kobieta raczej nie może narzekać na brak zainteresowania męża. Twierdzi jednak, że jej partner niedługo po ślubie zupełnie stracił ochotę na seks z nią.
Związek Wilde i Tao Ruspoli rozpadł się po ośmiu latach, ale aktorka wyznała, że pierwszy kryzys pojawił się już w rok po złożeniu przysięgi małżeńskiej. Z czasem partnerzy zupełnie się od siebie oddalili. Były już mąż Olivi zapewne nie ucieszy się, gdy przeczyta jej najnowszy wywiad, w którym chwali się, iż obecnie jej "seks jest niczym kenijski maratończyk - czyli intensywny i długodystansowy". Tak chwali swojego nowego chłopaka, Jasona Sudeikisa. Natomiast o byłym mężu powiedziała dosadnie:
Czułam, że moja wagina umiera. Można próbować okłamywać rodzinę w czasie świątecznego obiadu, że u was w domu wszystko jest idealnie. Ale nie możesz okłamać swojej waginy.
Kiedy wagina umiera to znaczy, że czas się zbierać - wyjaśniła. Nie ma sensu poświęcać swojej kobiecości na ołtarzu źle pojmowanej odpowiedzialności za coś, co się nie sprawdza. Myślę, że za dużo kobiet tak właśnie robi – dodała.
Słowa Wilde wywołały już sporo złośliwych komentarzy. Aktorkę posądzono też "o seksizm i porównywanie kobiet do mężczyzn". W odpowiedzi gwiazda napisała na swoim Twitterze, że jej wypowiedź... "nie była przeznaczona do publikacji".