Są, jak widać, ludzie, którzy wolą, żeby Polska była ciągle szara i smutna. W nocy z piątku na sobotę pijany mężczyzna podpalił z obu stron tęczę z kwiatów ozdabiającą warszawski Plac Zbawiciela. Policja szybko ustaliła, że sprawca był kompletnie pijany. Miał aż 2,4 promila alkoholu we krwi. Resztę nocy spędził na izbie wytrzeźwień.
Do podpalenia doszło około 1:30. Pijany Paweł P. oblał nieznaną substancją część konstrukcji kwiatowej tęczy i podłożył ogień. Świadkowie zadzwonili na policję, która przyjechała, gdy wandal... podpalał tęczę z drugiej strony. Ponieważ był agresywny, policjanci musieli skuć go kajdankami.
Za spalenie konstrukcji zbudowanej z 16 tysięcy sztucznych kwiatów 29-letni Paweł P. usłyszy zarzuty zniszczenia mienia. Może trafić za to do więzienia nawet na 5 lat. Oczywiście, jak to bywa w Polsce, dostanie pewnie znacznie mniej i to w zawieszeniu. Żeby mógł dalej imprezować.
Zobaczcie wideo, które nakręcił jeden ze świadków:
Paweł Potoroczyn, dyrektor Instytutu Adama Mickiewicza i sponsor tęczy napisał krótki list dla pijanego nieuka:
Kimkolwiek jesteś, wandalu, zniszczyłeś instalację artysty, która od pierwszego dnia pięknie zrosła się z naszym miastem. Zniszczyłeś dzieło sztuki, obiekt, który od blisko pół roku wywoływał uśmiech na twarzach tysięcy warszawiaków, przyjezdnych z całego świata, a nawet kibiców. Zniszczyłeś pracę tysięcy wolontariuszy - kobiet, mężczyzn i dzieci naznaczonych wykluczeniem, bezrobotnych, biednych, upośledzonych, którzy poświęcili swój czas i energię by sprawić radość innym. Nasza tęcza powstała za pieniądze podatnika, a więc również twoje i tobie podobnych. Nie szkoda ci? Jakiekolwiek były twoje motywy zniszczyłeś symbol pojednania, przyjaźni i tolerancji wspólny wszystkim kulturom, jak ziemia długa i szeroka.
Zniszczyłeś, nieuku, znak Przymierza.