W drugim odcinku półfinałowym 4. edycji Must Be The Music na scenie zaprezentowali się wykonawcy reprezentujący bardzo różne nurty muzyczne. Jako pierwszy zagrał Jan Niezbędny Band. Występ nie zachwycił jednak jurorów.
Lepiej niż na castingach, gajerek super, dziewczyny bombowe. Sympatiago, ale nie na finał dla mnie - oceniła Kora. Nie chcę takiego bandu na scenie, nie chcę takich tekstów. Ja tego nie kupuję. Tylko gajerek mi się nie podobał - dodała Elżbieta Zapendowska.
Następnie pojawił się jeden z największych faworytów tego sezonu programu - Tomasz Kowalski, który wykonał klasyk Czesława Niemena, Jednego serca.
Takich męskich, prawdziwych talentów na polskiej scenie potrzeba! - ocenił Adam Sztaba. Takiego śpiewaka nie mieliśmy, to jest czwarta edycja, jesteś urodzonym śpiewakiem, to jest fenomenalne wykonanie, fenomenalnie, cudnie, cudnie, cudnie! - zachwycała się Kora. Tak się złożyło, że portal plotkarskie podają, że jestem ciężko chora, a jak będą mi walić takie emocje ze sceny, to ja umrę - stwierdziła Zapendowska. Jesteś moim absolutnym faworytem i chcę, żebyś wygrał ten program!
Sędziowie nie byli jednak tak zgodni w ocenie występu niejakiego Klepsona, rapera z Chodzieży.
To było okej, to było spoko, to byłby dobry występ, na pewno brakuje ci pewności siebie - mówił Łozo. Potencjał jest bardzo duży. Zapendowska również była na "tak": Jesteś dla mnie wiarygodny, tekst zrozumiałam od początku do końca, jesteś wiarygodny. Przeciwne zdanie miała Kora: Jesteś dla mnie mało wiarygodny, była tutaj jedna taka osoba, która czytała książki, miała na to czas! - podsumowała, odwołując się do sytuacji z castingu, kiedy młody wykonawca wyznał, że nie lubi czytać książek.
Zespół 13 w samo południe zaprezentował autorski utwór pt. 13.
Panowie, ja uwielbiam takie nucenie na bębnach i na wiosłach, jesteście rasowe psiny - ocenił Łozo. Ja chciałbym widzieć w takim bandzie wartość dodaną, więc ja niestety jestem na nie - stwierdził Sztaba.
Później zachwycano się Katarzyną Grzesiek, która wykonała hit Skunk Anansie, Hedonism.
Kasiu, śpiewasz fantastycznie, fantastycznie! - mówiła Zapendowska. Ty z tym wirem wciągaliście wszystko, zostałem wciągnięty razem z tym - komplementował Łozo. To jest zbanalizowanie tej piosenki, mogłabyś ją naśladować, ale tego nie zrobiłaś i dlatego daję ci tak - podsumowała Kora.
Żadnych wątpliwości nie było za to po występie nauczyciela muzyki, Piotra Kity, który wykonał przebój Eltona Johna, Nikita.
Ogląda się pana i słucha na scenie i słucha genialnie - mówił Łozowski. O wiele mi się pana występ podobał bardziej, niż na castingach, chylę czoła - dodała Zapendowska. Doły ma pan lepsze od Eltona Johna, zdecydowanie! - chwalił Sztaba.
Tylu pozytywnych komentarzy nie wzbudził zespół Jamaican Accordion z piosenką Rozkochaj Mnie.
Ten refrenik był radiowy na maxa - krytykował Sztaba. Jesteście zawodowcami, poprzeczka jest zawieszona wysoko, także nie. Marny utwór, wokal marny, nie klei sie, nie mogę dać tak - podsumowała Kora.
Jako ostatni na scenie zaprezentowali się młodzi muzycy z zespołu Bear Coaster, którzy zapewniali w filmiku poprzedzającym występ, że "teoretycznie wszyscy mają dziewczyny, ale są otwarci na fanki"...
Zagraliście świetnie, trochę gorzej z wokalem, niestety. Praca przed wami - mówiła Kora, której faworytem zespół ten był już od etapu castingu. Byłby super, gdyby nie pierwsze 30 sekund wokalu. Zupełnie poza tonacją, a wbrew pozorom, w muzyce punkowej też jest tonacja.. .
Po głosowaniu widzów do finału przeszli Piotr Kita oraz Tomasz Kowalski, któremu Elżbieta Zapendowska życzyła wygrania całego programu. Sądząc po wrażeniu, jakie zrobił na jurorach i telewidzach, ma na to chyba sporą szansę.
Oglądaliście?