Na niedawną rozprawę o opiekę rodzicielską nad dwiema córkami Roberta Janowskiego, prezenter przyprowadził swoją obecną narzeczoną, Monikę Głodek. Mało tego, bez żadnych zahamowań okazywali sobie czułość na sądowym kotytarzu. Nie uszło to uwagi ani zebranych tam fotoreporterów ani byłej żony Roberta. Zobacz: Całował się w sądzie z nową narzeczoną...
Jak łatwo się było domyślić, porzucona żona nie zniosła zbyt dobrze tej manifestacji szczęścia. W rozmowie z Twoim Imperium podkreśla, że były mąż swoim zachowaniem szkodzi dzieciom.
Walka w sądzie będzie trwała jeszcze bardzo długo, bo ja nie ustąpię - zapowiada Katarzyna Dańska. Ale zanim zapadnie wyrok, nasze dzieci będą cierpiały, gdyż mój były mąż upublicznił sprawy rodzinne. To on przychodzi do sądu w towarzystwie fotoreporterów, gdy ja chcę chronić nasze córki przed mediami.
Z kolei pierwsza żona prezentera jest przekonana, że to właśnie z nim powinny zamieszkać nastoletnie córki:
Robert jest świetnym ojcem i bardzo je kocha - mówi w rozmowie z tabloidem Katarzyna Kalicińska-Goczał. Nie wiem, dlaczego była żona jeszcze się z nim nie porozumiała. Chociażby właśnie dla dobra dzieci."
Janowski, jak się okazuje, może także liczyć na wsparcie Stowarzyszenia Ochrony Praw Ojca, które trzyma za niego kciuki.
Sąd przeważnie zostawia dzieci matce - mówi prezes stowarzyszenia, Krzysztof Łapaj. A przecież ojcowie równie dobrze mogą się nimi opiekować. Doświadczenie wskazuje, że dzieci wychowywane tylko przez ojców, są bardziej zaradne w dorosłym życiu.
Janowski z pewnością wykorzysta znaną twarz do tego by zdobyć jak najwięcej takich wyrazów poparcia. Na kolejnej rozprawie będzie w jeszcze lepszym nastroju i jeszcze namiętniej pocałuje szczęśliwą Monikę.
Myślicie, że zostanie jego kolejną byłą żoną?