Małgorzata Rozenek i jej producenci po fali żartów z programu postanowili bronić jej roli "Perfekcyjnej Pani Domu". W tym celu celebrytka udzieliła aż dwóch wywiadów (Newswekowi i Party). Zapewnia w nich, że "jest odporna na krytykę" i krytykuje Wprost za umieszczenie ją na szczycie rankingu najbardziej ogłupiających programów telewizyjnych.
Wywiady utrzymane są w poważnym tonie. Rozenek zapewnia w nich, że ma bardzo dużą oglądalność (w to rzeczywiście nikt nie wątpi, dostała dobry czas antenowy), jej program ma misję ("nie tylko naucza, jak składać ręczniki, ale przede wszystkim - powinien inspirować") oraz, że Wprost "obraził 1,5 miliona widzów oglądających każdy odcinek". Przez cztery strony Newsweeka odpiera ataki, że jej program jest mało rozwijający, ogłupia widzów i wprowadza ich w błąd.
To wszystko pogłębia tylko komiczny efekt. Rozenek podpisała chyba z TVN umowę, która zobowiązuje ją do wypowiadania się w mediach nie do końca jako prywatna osoba, tylko jako "Parfekcyjna Pani Domu". Na zachodzie takie zabiegi to norma, bo ludzie są przyzwyczajeni do większej sztuczności w mediach, ale, jak widać, Polacy mają większe poczucie humoru.
Rozenek odpowiada na pytania Newsweeka, jakby była atakowana, ale ludzie chyba raczej śmieją się po prostu z otoczki, jaką ma jej program. I trudno się dziwić, skoro ogłasza na przykład z powagą w wywiadzie, że jest "klasycznym przykładem mężczyzny" :)
W nowym Newsweeku przekonuje, że to nieprawda, że wszystko robi za nią ekipa programu:
Przez sześć lat prowadziłam dom, wiązałam kokardki, przewijałam dzieci, wynosiłam śmieci i dobierałam czcionkę do etykiet w szafie. Ukończyłam nawet specjalny kurs gotowania we Francji. Dom to moje życie. Chińską metodę składania podkoszulka znałam na długo przed zaproszeniem na casting - zapewnia.
Bardzo często powtarzam, że nie jest to program o sprzątaniu, ale o zmianie. To program, który nie tylko naucza, jak składać ręczniki, dbać o meble, czy przygotowywać kanapki, lecz także - a może przede wszystkim - powinien inspirować.
Sympatia widzów sprawia, że jestem odporna na krytykę, która jest częścią mojej pracy – przekonuje z kolei w Party.
Trochę co innego mówili ostatnio jej znajomi. Przypomnijmy: "Krytyka bardzo ją boli"