Wczoraj pokazaliśmy zdjęcia lamborghini Kuby Wojewódzkiego zaparkowanego w centrum Warszawy na jezdni wyraźnie oznakowanej zebrą. Kuba traktuje takie wysepki jak oznaczone miejsca parkingowe dla luksusowych samochodów. Zostawił na niej auto i spokojnie poszedł do banku. Nie musi oczywiście przestrzegać przepisów, bo mandat to dla niego śmieszny wydatek, a na koło takiego samochodu nie da się pewnie nawet założyć blokady. Czuje więc, że może je parkować w dowolnym miejscu, a ludzie i straż miejska powinni się najwyżej cieszyć z widoku. W końcu nie codziennie widują lamborghini.
Okazuje się, że nie był to pierwszy raz. Tak się składa, że inny nasz czytelnik był świadkiem identycznej sytuacji. Wysłał nam właśnie bardzo podobne zdjęcia zrobione w maju tego roku. Wygląda na to, że zebra na ulicy Senatorskiej tuż naprzeciwko banku Kuby to jego stałe miejsce parkingowe.
Wojewódzki zaparkował niemal identycznie. Co ciekawe, nie chodzi o to, że nie było miejsc. Było ich mnóstwo. Zrobił to chyba po to, żeby pokazać, że mu wolno, a przepisy są dla biednych.
Prawie cały parking przed teatrem był wtedy wolny i nie było problemu z parkowaniem - wspomina autor zdjęć.
Można wprawdzie założyć, że rzeczywiście bardzo drogie samochody powinny mieć inne prawa, a ich kierowcy mogą parkować gdzie chcą, bo odnieśli wielki sukces, ale takie zasady panują chyba raczej w Moskwie a nie w Londynie.