Od dłuższego czasu w związku Marty Kaczyńskiej i Marcina Dubienieckiego nie układało się najlepiej. Para długo nie chciała przyznać, że życie w dwóch różnych światach i miastach nie służy rodzinie. W Marta postanowiła wyprowadzić się z ich wspólnego domu i przenieść do 128-metrowego apartamentu, który odziedziczyła po tragicznie zmarłych rodzicach.
Wraz z wyprowadzką od Dubienieckiego w mediach pojawiły się doniesienia, na temat nowego mężczyzny w życiu Kaczyńskiej. Ponoć poznali się przez internet tuż po katastrofie smoleńskiej. Na swoim blogu młody informatyk Tomasz Rakowski zamieścił wzruszający wpis poświęcony Lechowi Kaczyńskiemu, a zwłaszcza jego żonie.
Marzę o tym, by moja życiowa partnerka potrafiła mnie wspierać tak jak Pani Maria Kaczyńska wspierała swojego męża. To chyba marzenie każdego mężczyzny - napisał między innymi. Kochać i być kochanym przez całe życie, patrzeć na siebie z czułością, przynosić wyśmienite kanapki w foliowej reklamówce, poprawiać krawat. To było niesamowite.
Lektura wpisu tak bardzo poruszyła Kaczyńską, że postanowiła odpowiedzieć autorowi. Od tamtej pory utrzymuje z Rakowskim stały kontakt mailowy. Jak twierdzi tygodnik Na żywo, zwierzała mu się ze swoich codziennych trosk, w tym problemów małżeńskich z porywczym Marcinem Dubienieckim. Z czasem Rakowski włączył się w działalność na rzecz upamiętnienia zmarłego tragicznie ojca Marty. Pojawiły się głosy, że Rakowskiego i Kaczyńską łączy coś więcej niż wspólna praca.
Marta czuje się bardzo samotna, ale trudno jej przekreślić małżeństwo - ocenia w rozmowie z tabloidem znajoma Kaczyńskiej.
Oboje z Rakowskim zapewniają jednak, że ich relacje są wyłącznie zawodowe.
Nie jestem przyjacielem Marty - wyjaśnia. Współpracujemy na rzecz upamiętnienia dokonań jej ojca.
Taką samą wersję podaje Kaczyńska, która w komentarzu dla gazety, zapytana o ich wspólne zdjęcia, powiedziała tylko:
Znam te zdjęcia, widać na nich jak wracamy ze spotkania dotyczącego zaangażowania młodych ludzi w działalność Ruchu im. Prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego.