Julita Fabiszewska, znana szerzej jako Jula, dość szybko zdobyła sympatię słuchaczy, dyrektorów stacji radiowych i telewizyjnych. Po wydaniu dwóch singli i zaledwie w trzy tygodnie po premierze jej debiutanckiego albumu producenci Bitwy na głosy ogłosili, że poprowadzi jedną z drużyn w trzeciej edycji programu.
To dość zaskakujące szczególnie, że sama 27-latka przyznaje, że nie ma żadnego wykształcenia muzycznego. Szefostwo Dwójki uznało jednak, że za udział należy jej się 80 tysięcy złotych z kieszeni podatników.
Jula to samorodek, nie ma wykształcenia muzycznego, nie zna nut, nigdy nie uczyła się śpiewać - "zachwala ją" jej wychowawczyni w rozmowie z Fleszem.
Osiągnięciami Fabiszewskiej zaskoczeni są również jej przyjaciele. Kibicują jej jednak i mają nadzieję, że zajdzie jeszcze wyżej.
Wszyscy się cieszymy błyskawicznym sukcesem Juli, ale też nie potrafimy ogarnąć tego, co się wokół niej dzieje - mówi tabloidowi jej zachwycona koleżanka. Julita sama jest tym oszołomiona. Z jednej strony to dawna Jula, kupela z osiedla Południe, z drugiej - gwiazda z telewizji. Bywa w wielkim świecie i chciałabym zapytać ją o Rubika czy Węgrowską, ale wiem, że nic nie powie. Zawsze była dyskretna, poukładana, nad wiek dorosła.
Myślicie, że jej nie odbije? Przykłady jej poprzedniczek uczą, że szybki sukces w telewizji bywa trudny do zniesienia.