Wesele Oli Kwaśniewskiej i Kuby Badacha miało być polskim "ślubem roku" i podobno nawet było. Tak reklamowały je magazyny o gwiazdach, opisując drogą suknię panny młodej i "szykowny toczek La Manii" jej mamy. Ola zapowiadała, że będzie pozywać media za pisanie o ślubie, ale chwilę potem sprzedała temat na okładce Vivy. "Za jedyne 2,99 zł."
Kwaśniewska żaliła się dziś w Dzień Dobry TVN, że paparazzi popsuli uroczystość jej i jej ważnym gościom. Twierdzi, że ochroniarze musieli rozpychać paparazzi, żeby mogła wejść do kościoła. Przypomnijmy, jak to wyglądało na żywo:
Myślałam, że wejdę pięknie, spokojnie do kościoła, z rozwiniętym trenem – wspomina rozżalona Ola. Tymczasem musiałam go skitrać pod pachą, bo fotoreporterzy leżeli mi na plecach.
Ola poskarżyła się również na gapiów, którzy chcieli ją zobaczyć w sukni ślubnej. Część "zwykłych ludzi" przyszła do kościoła już z samego rana i czekała do godziny 18, by zobaczyć Kwaśniewską. Ostatecznie dla niektórych zaproszonych członków elity nie starczyło miejsc:
Niektórzy koczowali w kościele od rana – mówi Ola. A my nie zdecydowaliśmy się na radykalne kroki i nie wyrzucaliśmy wiernych z kościoła. Niestety odbyło się to kosztem naszych gości, bo część z nich po prostu nie zmieściła się w kościele.
Przypomnijmy, jaką klasą i gestem wykazali się szanowani i bogaci goście Kwaśniewskiej, którzy tyle wycierpieli tego dnia: