Edyta Herbuś rozpoczyna "nowy rozdział w życiu". W ramach nie rozmawiania o swoich prywatnych sprawach postanowiła zapozować nago na okładce Vivy i udzielić szczerego wywiadu na okoliczność rozstania się z facetem. Wywiad został mocno ocenzurowany, co przyznaje pod koniec rozmawiający z nią dziennikarz, ale i tak znalazło się w nim kilka zabawnych fragmentów.
Po raz pierwszy o ŻYCIOWYCH ROZTERKACH! - zachęca nas z okładki magazyn. Zachęceni kupiliśmy więc i czytamy. W rozmowie Edyta żali się, że bardzo zabolały ją słowa Karoliny Korwin-Piotrowskiej, która poniżyła ją publicznie, nazwając "lachonkiem":
- Niektóre sytuacje kosztowały mnie sporo emocji. Niespodziewany atak jurorki za mój "brak jakiegokolwiek talentu i osobowości" w programie na żywo czy publiczne nazywanie mnie "lachonkiem" czy "tancereczką" to nie było najbardziej sprzyjające środowisko dla młodziutkiej, wrażliwej dziewczyny.
Z tą wrażliwą chyba trochę przesadza, bo chwilę później wyznaje, jak wyglądała jej młodość na kieleckim blokowisku. Z jej słów wynika, że nie była tam raczej nazywana "lachonkiem", a trochę ostrzej, a nawet... brała udział w "bójkach kobiecych gangów".
Wszyscy wiemy wprawdzie, jak zaczynała Edyta i z jakiego środowiska się wywodzi (choćby ze słynnych filmików nagranych z jej byłym chłopakiem-striptizerem), ale nie sądziliśmy, że było aż tak:
- Scyzoryk, scyzoryk, tak na mnie wołają. Tak się śpiewa o naszych Kielcach. Nie bez powodu. Wychowałam się na kieleckim blokowisku. Różni ludzie tam mieszkali i żeby przetrwać, trzeba było sobie radzić. Nieraz byłam świadkiem sytuacji, w której dziewczyny z dwóch kobiecych gangów po męsku walczyły o swoich samców. Jak im weszło się w drogę, można było dostać w ryj.
- A ty dostałaś?
- Wiesz... Nie wszystkim się podobało, że przez taniec wyróżniałam się na dyskotekach. A jak okazało się, że spodobałam się facetowi niewłaściwej dziewczyny, bywało gorąco!
Wierzymy.
Edyta żali się też, że nie jest zapraszana na castingi i zapowiada, że podobnie jak wiele aktorek, mimo skończonych 31 lat nie zamierza na razie zachodzić w ciążę:
- Nie zamierzam się dostosowywać do presji otoczenia i na trzy, cztery koniecznie rodzić dziecko i wychodzić za mąż, bo to już tak zwany najwyższy czas. Z moich obserwacji wynika, że ludzie wkoło są coraz bardziej zagubieni. Miotają się między własnymi pragnieniami a zaspokajaniem oczekiwań innych.