Informacja o tym, że Marta Kaczyńska wniosła do sądu pozew o zaprzeczenie ojcostwa jej starszej córki wobec pierwszego męża, Piotra Smuniewskiego, pojawiła się w mediach za sprawą Super Expressu. Dziennikarze tabloidu uzyskali ją dzięki Barbarze Skibickiej, szefowej sopockiej prokuratury. Ujawniła ją powołując się na ustawę o dostępie do informacji publicznej.
Sprawa stała się sporą sensacją, bo Marcin Dubieniecki ogłosił natychmiast, że to on jest ojcem Ewy, a urodziła się ona przecież, gdy Marta była żoną Piotra... Co na to jej były mąż? Czy wiedział, że wychowuje dziecko mecenasa? Możemy się tylko domyślać.
Dyskutowano o tym w programie Siódmy Dzień Tygodnia. Jego prowadząca, Monika Olejnik, była wyraźnie oburzona faktem, iż prokurator uznała, że problemy rodzinne Marty Kaczyńskiej należą do "informacji publicznych".
- Skorzystała z ustawy o dostępie do informacji publicznej, napisała maila i dostała na tego maila odpowiedź - mówiła zdenerwowana dziennikarka.
- Grzebanie w czyimś życiu tylko dlatego, że nazywa się Kaczyńska, w tym przypadku Marta Kaczyńska, jest w tym przypadku nieludzkie - wtórował jej poseł Adam Hoffman z Prawa i Sprawiedliwości. Dziennikarze, którzy zajmują się tym tematem zachowują się w sposób nieludzki, biorąc pod uwagę to dobro przecież nic niewinnego dziecka. Powinniśmy żyć w takim kraju, że taki artykuł w tabloidzie powinien zostać napiętnowany i takich artykułów być nie powinno.
Odmiennego zdania był Wojciech Olejniczak, euro poseł Sojuszu Lewicy Demokratycznej. Stwierdził, że choć zachowanie prokurator jest niedopuszczalne, nie można zapominać o tym, że to sama Kaczyńska zdecydowała o swoim wejściu do show biznesu:
- Ja bym nie chciał, żeby prokurator musiał ujawniać te informacje, pewnie bardzo, bardzo poufne, ale z drugiej strony i Marta Kaczyńska i bardzo wielu innych celebrytów doprasza się, żeby grzebać w ich życiu. Doprasza się, żeby grzebać, zapraszając tabloidy do swojego życia. Ja widziałem sesję Marty Kaczyńskiej z tymi dziećmi, z poprzednim mężem, z obecnym mężem, w różnych sytuacjach. Billboard rodzinny w kampanii. Trzeba się też zastanowić, kiedy polityk, celebryta, angażuje się w kampanię, również z dziećmi, potem zaprasza do domu tabloidy... Trzeba się najpierw zastanowić, a później walczyć z tabloidami ewentualnie. Ale jeżeli jednego dnia się ich zaprasza do domu, to oni idą dalej. To nie powinno mieć miejsca, ale refleksja jest taka, że dzieci trzeba zostawić w przedszkolach, a nie zachęcać do akcji politycznych.
Marta po raz pierwszy w polityce i życiu publicznym pojawiła się w kampanii wyborczej na urząd prezydenta w 2005 roku. Czy Super Express powinien zostawić problem ojcostwa jej córki Marcie, Marcinowi Dubienieckiemu i jej byłemu mężowi? Ten ostatni chyba rzeczywiście jest w niemiłej sytuacji, i to nie tylko przez nietakt tabloidów.
Bilbordy Lecha Kaczyńskiego z 2005 roku: