Piosenkarka, która właśnie rozpoczęła studia na wydziale prawa Uniwersytetu Warszawskiego, nieoczekiwanie doświadcza nieznanego jej dotąd poczucia anonimowości. Najwyraźniej sama nie wie, czy ma się z tego cieszyć czy nie. Na wszelki wypadek opowiada więc o tym w tabloidzie:
Ludzie mnie nie zauważają. A jeżeli tak, to nie chodzą za mną z prośbami o autografy czy zdjęcie - dziwi się w rozmowie z Super Expressem. Może szanują moją prywatność i fakt, że jestem w szkole, a może po prostu mnie nie znają. To dopiero drugi tydzień, więc na razie jest chłodnawo. Ale właśnie tak jest dobrze i mogę się przynajmniej skupić na wykładzie.
Przy okazji Ewa postanowiła oswoić się trochę z życiem zwykłych ludzi. Mimo że na swojej karierze muzycznej zarobiła całkiem przyzwoite pieniądze, dzięki którym może pozwolić sobie na wygodne życie a nawet na rozbijanie drogich samochodów, twierdzi, że w Warszawie żyje jak inne studentki:
Jestem zwykłą wieśniarą, a teraz z powodu studiów żyję w wielkim mieście - kokietuje w tabloidzie. Trochę mnie to przeraża. Korki, pełne autobusy, smog, masa ludzi. Ale Warszawę można pokochać. Moje współlokatorki są super. Razem jest raźniej i łatwiej nam pokryć koszty.