Małgorzata Kożuchowska i Joanna Koroniewska zaprzyjaźniły się na planie M jak miłość. Kiedy zorientowały się, że obie pochodzą z Torunia i łączy je presja udowodnienia wszystkim, że poradzą sobie w warszawskim show biznesie, mimo 6-letniej różnicy wieku szybko znalazły wspólny język. Jak donosi tygodnik Na żywo to właśnie Kożuchowska wspierała Joannę w podjęciu decyzji o rozstaniu z serialem, na planie którego spędziła 12 lat.
Koroniewska nad odejściem zastanawiała się od 2 lat, ale ciągle nie miała odwagi. Ponoć przytłaczała ją obawa o podpadnięcie "królowej seriali", Ilonie Łepkowskiej, która znana jest z tego, że nie wybacza. Przekonała się o tym Kożuchowska, której Łepkowska zafundowała scenę śmierci, która stała się pośmiewiskiem Internetu. Śmierć w kartonach rzeczywiście na jakiś czas sprawiła, że pozostali aktorzy, rozważający rozstanie z produkcją, zaczęli się poważnie zastanawiać, czy warto. Jednak Kożuchowska przekonała Koroniewską, że nie ma się czego obawiać.
Gosia często gościła w domu Joasi, wspierając ją w podjęciu decyzji - mówi koleżanka aktorki. Przekonywała, że jest jeszcze życie po "M jak miłość" i na pewno sobie poradzi, tak jak ona.
Jak wiadomo, perswazje odniosły skutek, bo Koroniewska w końcu zdecydowała się złożyć wymówienie. Na dodatek wygląda na to, że ujdzie jej to na sucho. Producenci zamiast zabić ją jak Kożuchowską, zdecydowali się zastąpić ją młodszą o dekadę Joanną Osydą.
Małgosia ma też podobno swój udział w nieoczekiwanym pojednaniu Koroniewskiej ze zdradzającym ją partnerem. Namawia ją nawet do ślubu:
Przekonywała, że prawdziwe uczucie przetrwa wszystko - mówi znajoma aktorki. Ona, osoba religijna, nie raz dyskretnie sugerowała Joasi, że gdyby mieli ślub, Maciek nie zdradziłby jej, bo miałby poważne opory moralne.
Myślicie, że to by wystarczyło?