Środkowy fotel za stołem jurorskim w polskiej edycji X Factora nie gwarantuje, jak się okazało, kariery. Raczej przynosi pecha. Osoby, które w nim zasiadają, są najczęściej wymienianymi członkami jury. W pierwszej edycji miejsce to zajmowała Maja Sablewska, jednak producenci bez żalu z niej zrezygnowali. Zastąpiła ją Tatiana Okupnik, która wraz ze swoim podopiecznym, Dawidem Podsiadło, wygrała drugą edycję programu. Niestety, jak się okazuje, nie jest to żadną gwarancją dalszego zatrudnienia. Jak donosi Super Express, producenci szukają już kogoś na jej miejsce.
W amerykańskiej edycji programu dość często wymienia się jedną lub dwie osoby - wyjaśnia w rozmowie z tabloidem osoba związana z produkcją. Z tą tylko różnicą, że tam jest czterech jurorów. U nas to tylko 3 osoby, więc taka odmiana jest ciekawa dla widza i wręcz wskazana. Mało jest czasu na znalezienie kogoś nowego i podpisanie kontraktu z nim. W grudniu mamy precastingi bez jurorów, a prawdziwe castingi z jurorami wystartują w styczniu.
Jak zapewnia tabloid, o swoje posady nie muszą martwić się ani zarabiający ponad pół miliona za jedną edycję Kuba Wojewódzki ani Czesław Mozil. Jego kontrakt opiewający na 280 tysięcy także zostanie przedłużony. Zagrożona jest tylko Tatiana. Rozwiązanie umowy sprawi, że będzie musiała pożegnać się z perspektywą zarobienia kolejnych 168 tysięcy złotych.
Uczestnicy X Factor nie mają co oczywiście marzyć o zarobieniu podobnych pieniądzach. Nawet "zwycięzca" dostaje o wiele mniej niż wynoszą gwarantowane pensje oceniających go celebrytów.