Dopiero kilka tygodni temu rodzina Niemczyckich mogła wreszcie odetchnąć z ulgą, gdy najstarszy syn po kilku miesiącach namysłu postanowił spełnić pokładane w nim nadzieje i oświadczyć się Annie Czartoryskiej. Katarzyna Frank-Niemczycka, której szczególnie zależało na takim rozwoju sytuacji, zaraz po zaręczynach zaczęła planować odpowiednio prestiżowy ślub. Poprzeczka, jak wiadomo, została postawiona dość wysoko przez Kwaśniewskich. Teraz chodzi tylko o to, aby przebić pod względem wystawności "ślub roku" Oli Kwaśniewskiej i Kuby Badacha. Kłopot w tym, że Czartoryska nieoczekiwanie doszła do wniosku, że sytuacja ją przerasta. Kiedy lista gości osiągnęła liczbę 500 osób, a końca nadal nie widać, aktorka załamała się i odmówiła dalszej współpracy.
Ania nie chce wielkiej fety - potwierdza w rozmowie z Faktem znajoma Czartoryskiej. To ma być najważniejsza uroczystość w jej życiu, a nie wydarzenie towarzyskie. Chciałaby, aby tego dnia towarzyszyła im rodzina i przyjaciele. Nie chce robić ze swojego ślubu i wesela szopki.
Takie podejście oczywiście nie przypadło do gustu jej przyszłej teściowej. Frank-Niemczycka nie co dzień w końcu wydaje swojego syna za arystokratkę, i nie zamierza ukrywać tego przed ludźmi. Zapewne oczami wyobraźni widziała już salę wypełnioną utytułowanymi gośćmi... Nic dziwnego, że na propozycję kameralnego wesela zareagowała dość nerwowo. Tymczasem Czartoryska najwyraźniej się uparła. Co gorsza, jak donosi tabloid, narzeczony podziela jej zdanie i podobno niewiele brakuje, by odważył się postawić matce.
Ania jest skromną, ale asertywną dziewczyną - mówi informator tabloidu. Jak będzie trzeba, to tupnie nogą i powie co jej leży na sercu.