Tata Aleksandry Kwaśniewskiej publicznie ogłosił datę "ślubu roku", co pomogło wszystkim ciekawskim w zaplanowaniu wizyty pod kościołem i zobaczenie pary młodej. Rzeczywiście, zebrał się tam gęsty tłum fotografów. Problemem dla zaproszonych gości byli jednak podobno nie tylko oni, ale i tzw. "zwykli ludzie".
Panna młoda żaliła się w Dzień Dobry TVN, że ciekawscy "koczowali w kościele od rana", przez co nie zmieścili się w nim ważni goście. W swojej wyrozumiałośc nie zdecydowano się jednak na ich wyrzucanie. Zobacz: "Ludzie KOCZOWALI W KOŚCIELE od rana!"
A jak było naprawdę? Wygląda na to, że Ola nieco minęła się z prawdą. Być może ktoś jej to źle opisał. Paparazzi rzeczywiście oblegali wejście do kościoła, jednak w samym środku ludzie nie mogli "koczować od rana", bo, po pierwsze, wcześniej odbywał się tam inny ślub, a po drugie, jak widać na zdjęciach, od 14. wejście było zastawione.
Tak wyglądał kościół o godzinie 14. w dniu ślubu. Zastawione wejście i zero ludzi - opisuje autor zdjęć. Poza tym tuż przed nimi obył ślub, o godzinie 17 lub 16.30. Młodzi wychodzili z kościoła chwilę przed tym, kiedy on przyjechali. A przed ślubem na 17. był jeszcze jeden, więc nikt nie "koczował od rana".
Zobaczcie zdjęcia: