Beata Kozidrak zarzeka się, że swojej "nieprzemijającej urody" nie zawdzięcza wizytom u chirurgów plastycznych i lekarzy medycyny estetycznej. Niedawno wszystko przypisywała stosowanej przez siebie "diecie miłosnej", którą streściła w ten sposób: Kozidrak: "UPRAWIAM DUŻO SEKSU!"
Nie trzeba było długo czekać, żeby zmieniła zdanie. W kolejnym wywiadzie twierdzi już, że stosuje pewne podstawowe zasady i przestrzega ich na co dzień.
Staram się jeść zdrowo, więc wybieram ryby, pieczone lub grillowane warzywa, ryż. Unikam słodyczy, najwyżej skubnę gorzką czekoladkę. Jem dużo owoców - uwielbiam je – zwierza się w Pani Domu. Konsekwentnie stosuję znaną zasadę: jem do woli na śniadanie, przy obiedzie pilnuję żeby nie przesadzać, a wieczorem, zamiast jedzenia mam w menu szklankę wody. Poza koncertami, które są naprawdę niezłą "siłownią", nie uprawiam żadnych sportów.
Koncerty to spory wysiłek, co do tego nie ma żadnych wątpliwości: