W prowadzonym przez Emiliana Kamińskiego Teatrze Kamienica zgodnie z obietnicą dyrektora, pojawiła się szklana gablota, w której zostały wystawione pamiątki po zmarłym w tym roku Andrzeju Łapickim. Inspiracją dla wystawy okazała się sławna teatrolożka, która 3 dni po jego śmierci wyrzuciła te rzeczy na śmietnik. Z kubła wyjął je dziennikarz tabloidu, po czym przekazał Kamińskiemu, który obiecał odpowiednio uczcić swojego mistrza.
Nad gablotą z pamiątkami widnieje napis Mistrzowie Polskiej Sceny, można się więc spodziewać, że to dopiero początek szerzej zakrojonej kolekcji. Z pewnością jednak nie znajdą się w niej pamiątki po Marku Perepeczko, gdyż jego oddana małżonka zdążyła je wszystkie wyprzedać je na Allegro. Na pocieszenie pozostał jej honorowy tytuł "Supersprzedawcy".
Jestem człowiekiem sentymentalnym - wyznaje Kamiński. Może to ktoś oceniać, jak chce, ale ja patrzę w przeszłość, myśląc o przyszłości. To są moi mistrzowie. Chciałbym, by byli uhonorowani w moim teatrze.
Oprócz pamiątek po Łapickim w kolekcji znalazły się też przedmioty należące do Tadeusza Łomnickiego, Aleksandra Bardiniego, Gustawa Holoubka i Adama Hanuszkiewicza.
Kamila uczuciła pamięć zmarłego męża dość nietypowym gestem, ale nikt, kto czytał o niej wcześniej na Pudelku, nie powinien być zaskoczony. Dwa lata temu jej obłożnie chory i opuszczony ojciec narzekał, że zabiera mu rentę i że zależy jej tylko na jego pieniądzach...
Z 700 złotych renty oddać 150 to bylo dla mnie dużo - żalił się chory mężczyzna. Kamila ten dodatek bardzo chętnie odbierała. Idź na pocztę po rentę, bo już są alimenty - rozkazywała. Dziecko, to nie są alimenty tylko mój dodatek pielęgnacyjny, sam go wam oddaję - tłumaczyłem. Ale ona nie dostrzegała różnicy.
Wkrótce potem umarł w samotności.
Warto przeczytać: Ojciec Łapickiej: "ZABIERAŁA MI ZASIŁEK!"