O kryzysie w związku Marty Żmudy-Trzebiatowskiej i Adama Króla mówiło się już 4 lata temu, gdy para wzięła razem udział w Tańcu z gwiazdami. Król poczuł się wtedy celebrytą i ogłosił na żywo, że chce mieć z nią dzieci. To wyznanie niezbyt spodobało się Marcie. Ich związek przetrwał wprawdzie tę próbę, jednak ponoć wypala się przez trudności logistyczne. Ostatnie półtora roku Marta spędziła w Krakowie, gdzie pracowała na planie serialu Julia. Z narzeczonym nie widywała się zbyt często. Zdjęcia do serialu już się jednak zakończyły. Aktorka wróciła do swojego apartamentu w Warszawie, gdzie czekał na nią Adam i okazało się, że niestety nie mają o czym ze sobą rozmawiać.
Informator Faktu twierdzi, że po kilku dniach spędzonych w domu Żmuda postanowiła znów wyjechać. Najpierw w odwiedziny do rodziców mieszkających w Przechlewie, a potem do Rosji, gdzie planuje wpaść na parę castingów. Król z kolei niespecjalnie ma ochotę znów się z nią rozstawać. Niestety, Marta nie chce z nim spędzić nawet świąt:
Bardzo się za nią stęsknił - wyjaśnia w rozmowie z Faktem znajomy tancerza. Niestety ze względu na zapełniony grafik nie może teraz pojechać z nią do rodziców. Poprosił, by na niego zaczekała, by razem mogli pojechać na święta. Ale na darmo. A on teraz chce ją mieć tylko dla siebie.
To może się niestety nie powieść. Marta nigdy nie ukrywała, że zamierza wykorzystać swoją popularność zanim pomyśli o założeniu rodziny i dzieciach. Można ją zrozumieć. Podobnie jak starszego od niej o 12 lat narzeczonego, któremu zaczyna się coraz bardziej spieszyć.