Emocje wokół autobiografii Nergala nadal nie słabną. Głównie dzięki fragmentom, które Darski poświęcił na opisanie swojego związku z Dodą. Twierdzi, że właśnie przez to zachorował na białaczkę. Zarzucił też byłej narzeczonej, że przy szpitalnym łóżku szukała sobie w sieci nowych par butów, a jej dom to niemal "świątynia" wypełniona jej zdjęciami i obrazami.
Wiele osób, również zwykle niechętnych Dodzie, stanęło w jej obronie, twierdząc, że Darski próbuje wypromować siebie i książkę niesprawiedliwie ją krytykując. Co by o niej nie mówić, pomogła mu przecież znaleźć dawcę szpiku. Jeżeli nawet nie jest jej wdzięczny, mógłby nie krytykować jej przynajmniej za to. Innego zdania jest Karolina Korwin-Piotrowska. Twierdzi, że to "mit", że Doda pomagała Darskiemu z dobroci serca. Jej zdaniem choroba Nergala była dla niej tylko okazją do promocji:
Wszyscy czekali na to, co napisze o Dodzie. Stracę parę koleżanek, ale uważam, że to, co napisał o tym związku, jest po męsku i temat – ocenia celebrytka w Party. Poza tym dzięki tej książce stojąca w miejscu kariera Dody nabrała tempa, przynajmniej w mediach, bo żeńska obsada redakcji gazet "people" stanęła po jej stronie. Kreowany jest mit świętej Dody – bidulki porzuconej w Dzień Kobiet przez zakompleksionego potwora, co wzgardził jej poświęceniem i zrobił karierę na jej plecach. Bzdura goni bełkot, jakby nie pamiętano, że Behemoth ma sławę, o jakiej Doda może pomażyć. I tak oto były chłopak załatwił jej medialny szum na dobre kilka miesięcy.
Czy naprawdę "sławniejszy" ma w tym wypadku rację?
A tak odpowiedziała mu Doda: "Nergal ma POTĘŻNY KOMPLEKS! To hipokryta!"