Spodziewaliście się, że po świetnym rozpoczęciu kariery i niemal wygraniu Eurowizji Edyta Górniak skończy w Tańcu z gwiazdami i Bitwie na głosy? Ona pewnie też nie. Była największa polska gwiazda kończy dzisiaj czterdzieści lat. Myślicie, że cieszy się z tego, co osiągnęła?
Pod koniec 1997 roku na międzynarodowy rynek trafił jej debiutancki album nagrany po angielsku. W większości krajów przeszedł niestety bez echa. 6 lat później płyta Invisible poradziła sobie jeszcze gorzej. Edycie pozostała kariera w Polsce.
Kolejne lata upłynęły pod znakiem publicznych wojnen z tabloidami, publikacji zdjęć zużytych przez jej syna pieluch oraz kolejnych klap wydawniczych. Pewnym przełomem było zatrudnienie Mai Sablewskiej, z którą jednak w ekspresowym tempie się pokłóciła. Prawdziwą nienawiść zachowała jednak dla Karolin Korwin-Piotrowskiej i byłego męża, ojca jej syna, którego regularnie poniża do łez na łamach tabloidów. Jej słowa bywają naprawdę bolesne. Przypomnijmy: Górniak o Krupie: "CZUŁ SIĘ GORSZY"
Niestety jej ostatni album, My, nie zdobył nawet statusu Złotej Płyty. Nie wyszło również nic z planowanej trasy koncertowej. Fani zapamiętali za to niezbyt udany premierowy występ w Empiku, podczas którego Edyta... zapomniała tekstu własnej piosenki.
Czego życzycie jej na kolejne lata?
Przypomnijmy kilka najważniejszych momentów w jej karierze: