W ubiegłym tygodniu matka Katarzyny W., oskarżonej o zamordowanie swojej 6-miesięcznej córki, zgłosiła jej zaginięcie. Chociaż Waśniewska miała obowiązek meldować się co tydzień na komisariacie oraz informować o zmianie miejscu swojego pobytu, od niemal miesiąca nie daje znaku życia. Zobacz: Waśniewska ukrywa się w Bieszczadach?
Wydawać by się mogło, że w tak kontrowersyjnej i bogatej w zwroty akcji sprawie prokuratura, sąd i policja podejmą natychmiastowe poszukiwania oskarżonej. Nic bardziej mylnego - policja nie szuka jej, bo... nie może.
Decyzję o aresztowaniu musi podjąć sąd. Dopiero wtedy policja może zacząć szukać Katarzyny W., w kraju i za granicą. Kobieta ma więc jeszcze masę czasu na szukanie dogodnego miejsca, w którym mogłaby się ukryć - mówił dziennikarz programu Czarno na białym w TVN 24.
Jak zapewnia prokuratura w Katowicach, wszelkie dokumenty składające się na wniosek o areszt dla W., skutkujący podjęciem jej poszukiwań, jeżeli sąd się do niego przychyli, zostały dostarczone 5 listopada. Dziesięć dni później nadal nie ma jednak decyzji w tej sprawie.
Ja sobie nie przypominam sprawy, gdzie na takim etapie śledztwa, w takich okolicznościach, osoba, która ma postawiony zarzut zabójstwa, odpowiada z wolnej stopy - mówi Małgorzata Zawada-Dybek z prokuratury w Katowicach. Oburzony jest również znany polski karnista, profesor Piotr Kuszyński, który stwierdza wprost, że znalezienie matki Madzi jest już prawie niemożliwe: W tym momencie prokurator powinien natychmiast powiadomić sąd i wystąpić o areszt, a nie czekać - mówi prawnik i dodaje: Szukaj wiatru w polu życzę powodzenia!
Również Piotr Pytlakowski, dziennikarz śledczy, ma sporo zastrzeżeń do pracy polskich organów ścigania.
Cała ta procedura jest chyba obliczona na to, że oskarżona będzie żyła 200 lat. Przypomnijmy, że mija 11 miesiąc od śmierci tego dziecka - wskazuje. Śledzimy podobne historie w krajach Europy Zachodniej, gdzie sądy w ciągu kilku miesięcy nie tylko mają akt oskarżenia, ale wydają wyrok w takich sprawach, a procesy trwają kilka dni. Nie wydaje się, żeby ta sprawa była szczególnie skomplikowana.
Okazuje się również, że przy okazji tego zniknięcia Waśniewska znów skutecznie oszukała i zmyliła policjantów. Swój telefon komórkowy, którego sygnał stale monitorowała katowicka policja, zostawiła u koleżanki, a sama zniknęła. Przez to funkcjonariusze myśleli, że przebywa w Sosnowcu, bo tam logowała się jej komórka...
Trop prowadzi za granicę, gdzie Katarzyna W. znajdowałaby się całkowicie legalnie - dodaje Leszek Dawidowicz w Czarno na białym. Opuszczając areszt zadeklarowała, że nie ma dowodu osobistego. Jednak kilkanaście dni przez zniknięciem odebrała jego zamiennik.
Posiadając ważny i legalny dowód osobisty można się swobodnie - czyli bez obowiązkowej kontroli granicznej - poruszać po wszystkich krajach Unii Europejskiej oraz w Norwegii, Lichtensteinie, Monako i Szwajcarii.
Powinniśmy pożyczyć Waśniewskiej udanych wakacji?