W show biznesie posiadanie własnego psychofana uchodzi za pewnego rodzaju nobilitację. Niestety, niezbyt przyjemną. Okazuje się, że własnego prześladowcę ma również Robert Kozyra, ale, w odróżnieniu od innych, nie chce o tym mówić w mediach.
Jak donosi Fakt, powołując się na informacje uzyskane od prokuratury, od kilku miesięcy odbierał obraźliwe telefony, aż w końcu zgłosił sprawę na policję.
Poszkodowany Robert K. złożył doniesienie o wciąż powtarzających się obraźliwych telefonach od 10 lipca do 23 września - potwierdza w rozmowie z tabloidem rzecznik prokuratury Dariusz Ślepokura. Zgodnie z artykułem 190 a kodeksu karnego, odpowiedzialności karnej będzie podlegał każdy, kto przez uporczywe nękanie innej osoby wzbudza u niej uzasadnione okolicznościami poczucie zagrożenia lub istotnie narusza jej prywatność. Za takie zachowanie będzie groziła kara pozbawienia wolności do 3 lat. Obecnie prowadzone jest postępowanie w sprawie, nikomu nie został jeszcze postawiony żaden zarzut. Sprawdzamy bilingi, ustalamy sprawcę.
Nękany Kozyra niechętnie mówi o tej sprawie.
Nie chcę tego komentować - powiedział dzwoniącemu do niego dziennikarzowi.
Być może to ktoś z jego byłych pracowników?