Jak już pisaliśmy, policja zorientowała się, ze "zgubiła" Katarzynę W. z trudnym do wyjaśnienia opóźnieniem. Jak się okazało, powodem był fakt, że monitorowany przez funkcjonariuszy telefon komórkowy podejrzanej o zamordowanie dziecka kobiety, nadal logował się na terenie Sosnowca. Policja wierzyła więc, że mimo iż Waśniewska nie stawia się na komisariacie, do czego została zobowiązana przez sąd, to nadal przebywa w mieście. Okazało się, że tak nie jest.
Jak donosi Fakt, oszukać policję pomogła jej przyjaciółka Anna, kochanka zakonnika ze wspólnoty modlitewnej Tebah w Czeladzi. Jak już wspominaliśmy, mało kto potrafi tak dobierać sobie przyjaciół jak Katarzyna W.
Anna i Katarzyna przyjaźniły się od podstawówki. Mieszkały na tym samym osiedlu, zaledwie kilkanaście metrów od siebie. Jako nastolatki przystąpiły do wspólnoty Tebah, prowadzonej przez ojca H. Jak się okazało, zakonnika z młodymi wychowankami łączyły więzi nie tylko duchowe. Niespełna rok temu wyszło na jaw, że przyjaciółka Waśniewskiej zaszła z nim w ciążę. Mimo że zakonnik miał świadomość, że wkrótce zostanie ojcem, nadal pełnił posługę kapłańską. Dopiero publikacje prasowe sprawiły, że dano mu do zrozumienia, że powinien odejść z zakonu. Obecnie mieszka on z matka swojego dziecka. Sąsiedzi często widują ich razem na spacerze z wózkiem. To właśnie w domu jego partnerki odnaleziono telefon Katarzyny W.
Nie mam nic do powiedzenia w tej sprawie - oświadczyła przyjaciółka Waśniewskiej.
Przypomnijmy, że matka uduszonej Madzi najprawdopodobniej przebywa już zagranicą, zupełnie legalnie. Zobacz: Policja NIE SZUKA MATKI MADZI! Ma nowy dowód osobisty...