Janusz Józefowicz najwyraźniej nie ma zaufania do talentu wokalnego swojej żony. Natasza Urbańska od lat występuje w reżyserowanych przez niego musicalach i daje koncerty na żywo. Wystarczy przypomnieć pamiętny występ w klubie Dragon Fly w Los Angeles, gdzie pokazała pełnię swoich możliwości oraz pośladków. Józefowicz obawia się jednak, że gdy przyjdzie jej wyjechać w trasę koncertową, promującą jej nową płytę, nie poradzi sobie.
Debiutancka płyta Nataszy jest prawie gotowa, jednak tuż przez zamknięciem materiału jej mentor uznał, że czas, by nauczyła się dobrze śpiewać. Wysłał ją więc na profesjonalny kurs śpiewu i kazał... parzyć rumianek.
Janusz chce, by Natasza odniosła sukces - mówi w rozmowie z Faktem znajomy pary. Występy na żywo to zupełnie inna bajka niż śpiewanie w studio, gdzie piosenkę można powtórzyć setki razy. Koncerty to dla artysty to być albo nie być.
Natasza, jak już udowodniła w pamiętnym występie, że dla publiczności gotowa jest na każde poświęcenie. Najwyraźniej jednak Janusz nie jest zwolennikiem zaprezentowanej wówczas choreografii i wolałby, aby talent wokalny jego żony bronił się sam.
Powiedział jej, że o głos trzeba ciągle dbać i rozśpiewywać go na lekcjach kilka razy w tygodniu, tak jak mają to w zwyczaju światowe gwiazdy - mówi informator tabloidu. Poradził jej też przed śpiewaniem pić herbatę z rumiankiem, tak jak to robi Edyta Górniak.
Myślicie, że na koncerty Nataszy przyjdą tłumy? Ile już lat Janusz stara się zrobić z niej wielką gwiazdę?
Przypomnijmy niezapomniany występ Nataszy: