Małgorzata Foremniak i Joanna Koroniewska przeżyły dramatyczne chwile w samolocie rejsowym na trasie Warszawa-Szczecin. Leciały na przedstawienie sztuki Jabłko, w której obie występują. Kiedy samolot znalazł się nad Szczecinem i miał właśnie podchodzić do lądowania, okazało się, że lotnisko otacza tak gęsta mgła, że pilot nie widzi nawet świateł. Jak wiadomo, w polskich samolotach informacja o mgle nad lotniskiem budzi jak najgorsze skojarzenia.
Joasia i Małgosia złapały się za ręce* - opowiada jeden z pasażerów w rozmowie z tygodnikiem _Na żywo. Widać było, że podobnie jak reszta pasażerów, boją się potwornie. Miały łzy w oczach*_.
Po dwóch godzinach krążenia nad Szczecinem pilot podjął decyzję o lądowaniu na najbliższym lotnisku. Na niemal pustym baku doleciał do Poznania i tam szczęśliwie udało mu się wylądować. Na aktorki czekał samochód, który zawiózł je do teatru.
Wyszły z samolotu na drżących nogach - mówi informator tabloidu. I opisuje dość dramatycznie:
Kiedy stanęły na ziemi, padły sobie w ramiona i śmiały się ze szczęścia. Nie było im łatwo uspokoić nerwy. Podczas przygotowań do spektaklu wracały do dramatycznych chwil przeżytych rano. Ale gdy kurtyna poszła w górę, zagrały fenomenalnie. Nikt by się nie domyślił, że otarły się o śmierć**.**