Michał Piróg był wyjątkowo krytyczny wobec obecności Marty Grycan i jej córek na warszawskich "salonach". Jak twierdzi, polski show biznes osiągnął już tak niski poziom, że ostatnio nie miał już ochoty być jego częścią. Dlatego zniknął z mediów.
Ja się wycofałem na pół roku z mediów, bo doszedłem do wniosku, że być w mediach obecnie to obciach - mówi w wywiadzie WP.tv. Totalna wiocha, bo jak patrzę, kto jest w chwili obecnej "hot"... Albo musisz być upasiony jak wieprz, albo ostrzyknięty jak lalka Barbie, albo to i to, albo mieć większą głowę od dupy.
Zapewnia jednak, że nie ma nic przeciwko obecności Grycanek w polskich mediach, dopóki mają coś do zaoferowania.
Ja nie mam nic do tych pań. Prasa mi wmawia. Ja mam do prasy pretensje, bo prasa popularyzuje wizerunek "nie dbaj o siebie, ryzykuj". Otyłość jest dużym ryzykiem. To prasa robi, to media robią - twierdzi Piróg. Różne są powody, dla których jesteśmy otyli, ale nie możemy robić z tego atutu.
Jest również pełen podziwu wobec... Natalii Siwiec, której udała się w Polsce kariera.
Nie wiem, nie znam, nie widziałem, aczkolwiek uważam, że Natalia Siwiec pozowała i reklamowała bieliznę i to z dość dużym sukcesem za granicą. Więc kompletnie nie widzę teraz powodu, żeby po niej jechać, jeżeli przez ostatnie kilka lat wykreowaliśmy wiele gwiazd, które pozują w bieliźnie. Ta dziewczyna robi to samo. Jest ładna, jest apetyczna. Jeśli jednym wolno, to nie widzę problemu, że drugim nie wolno. Być może nie robi nic, co jest spektakularne, ale z drugiej strony gdzieś odniosła ten sukces i jest ładna i, mało tego, uważam, że nawet jeżeli nic nie umie, to jest nieprawdą. Umie się sprzedać, a umieć się sprzedać to jest ciężki kawałek chleba.
Rzeczywiście, ostatnio coraz cięższy.