Jak już donosiliśmy, Britney Spears nie jest najlepszą matką. Karmi swoje dzieci chipsami, daje im gumy do żucia (co w tym wieku grozi zakrztuszeniem), a gdy chce, by zasnęły, podaje im lody.
Britney nie potrafi poświęcić komukolwiek lub czemukolwiek dłuższej uwagi i to się tyczy również jej chłopców. Jayden jest dość grymaśnym dzieckiem, więc kiedy tylko zaczyna płakać, Britney przekazuje go ochroniarzowi, by go uspokoił. Kiedy potrzebuje przerwy, oddaje swoich chłopców do potrzymania w ręce osoby, która stoi najbliżej - nawet ekspedientkom w sklepach z ubraniami! - donosi źródło magazynowi Life&Style.
Kiedy Britney i Kevin byli jeszcze małżeństwem, zawsze zwracała mu uwagę, żeby nie palił przy dzieciach, a teraz ona sama kopci przy nich jak lokomotywa.
Ta sama osoba twierdzi również, że kiedy Britney zgubi gdzieś paczkę papierosów, to pyta swojego niespełna 2-letniego syna, Sean’a: "Kochanie, gdzie są lizaczki mamusi?" Malec wtedy biegnie po nie i jej przynosi.
To, jak piosenkarka traktuje swoje dzieci odbija się nie tylko na nich samych, ale również na właścicielach nieruchomości. Britney zabrała swoich dwóch synów i psa, by razem z nią obejrzeli dom, który zamierza kupić. Zostawiła chłopców samych sobie, na podłodze i poszła zobaczyć posiadłość. Skończyło się na tym, że dzieci jadły na łóżku w sypialni tacos i pobrudziły cały pokój okruchami i tłuszczem.